piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 14




Coś leży na moim brzuchu i uniemożliwia mi oddychanie. W dodatku przyciska mnie do czegoś miękkiego i ciepłego. Duszę się, powoli zaczyna brakować mi tlenu. Otwieram gwałtownie oczy, by odkryć, że do mojej twarzy Zayn przytula swój policzek cicho postękując. Cholera jasna, to jest niesamowicie urocze. Moje serce podskoczyło, a w brzuchu poczułam motylki. Chciałam zostać w tej pozycji, jak najdłużej, ale jeszcze chwila i się uduszę. Delikatnie próbowałam odsunąć jego rękę ze swojego brzucha, ale na niewiele się to zdało. Trzymał mnie tak mocno, że nie mogłam ruszyć się ani o centymetr.
- Zayn? - wysapałam mając nadzieję, że chłopak otworzy oczy. Nie zareagował. Mój oddech był coraz płytszy, a ja czułam jak powoli odpływam. - Zayn?! - spróbowałam jeszcze raz odnosząc kolejną porażkę. Postanowiłam zastosować inną taktykę. Resztkami sił odwróciłam głowę w jego stronę i złączyłam nasze usta delikatnie go całując. Jeżeli to go nie obudzi, będę musiała być brutalna. Chłopak pod wpływem mojego dotyku uśmiechnął się promiennie, po czym otworzył oczy. Radość natychmiast znikła z jego twarzy, a zastąpiła ją złość.
- Co do kurwy?! - syknął zrywając się na równe nogi. Wzięłam głęboki oddech. Byłam zszokowana, o co mu chodzi? Myślałam...Myślałam, że...Idiotka.
Przecież wczoraj był taki czuły... No dobrze, może nie na początku. Gdy opowiedział mi o swoim dzieciństwie, wybaczyłam mu ten policzek. Wiedziałam, jak rodzic potrafi zniszczyć twoje życie, zrównując cię z ziemią, dlatego postanowiłam pokazać mu bliznę, choć było to dla mnie niesamowicie trudne. Jest jedyną osobą, która o niej wie, oczywiście oprócz mojej, pfu, matki. Zaufałam mu, jak nikomu innemu, a on postanowił to zdeptać, uznając za gówno warte.
- Jaa...eee...chciałam cie tylko obudzić...przepraszam.. - wyjąkałam, czując jak do moich oczu napływają łzy. Zamrugałam usilnie próbując je powstrzymać. Chłopak popatrzył na mnie wściekły naciągając na stopy buty.
- Nie próbuj tego więcej - zagroził, po czym trzasnął drzwiami od mojej sypialni. Chwilę potem usłyszałam, jak odjeżdża z piskiem opon. Co ja takiego zrobiłam? Przecież sam całował mnie tyle razy... Nie rozumiałam jego reakcji. Czułam się upokorzona i wykorzystana. Przewróciłam się na drugi bok pragnąc, by otworzyła się pode mną wielka zapadnia i pochłonęła mnie raz na zawsze. Po raz kolejny dowiedziałam się, jak mało jestem warta dla innych. Czasami zastanawiałam się, dlaczego jeszcze ze sobą nie skończyłam, ale w takich chwilach przed oczami stawał mi Liam. Sam, bez żadnej rodziny, bez wsparcia. Nie mogłam mu tego zrobić, nie potrafiłam go tak po prostu zostawić.

Dlaczego uważałam, że pomiędzy mną a Zaynem może coś się rodzić? Przecież byłam dla niego kolejną głupią panienką do zaliczenia. Wczoraj jednak mimo wszystko ze mną został... No tak, może myślał, ze mnie przeleci. Na jego nieszczęście znowu dostałam ataku i się nie udało. Jestem taka beznadziejna... Matka miała rację, nie nadaję się do niczego.
Już nawet nie miałam siły płakać. Leżałam bez ruchu, tępo wpatrując się w ścianę i pogrążając w coraz większej rozpaczy. Wydawało mi się, że w końcu komuś zaczęło na mnie zależeć, a on okazał się zwykłym dupkiem. Na co, ja do cholery liczyłam?!

- Siostra? - w drzwiach mojego pokoju pojawiła się głowa Liama, tym samym wyrywając mnie z totalnej depresji. Nareszcie!
- GDZIE BYŁEŚ?! - zerwałam się, krzycząc na niego wściekle. Może trochę wyładowywałam na nim rozczarowanie Zaynem, ale nie zmieniało to faktu, że mój brat zachowywał się ostatnio podejrzanie i solidny ochrzan zupełnie mu się należał.
- Eeej, spokojnie! - w geście obronnym uniósł ręce do góry, marszcząc przy tym zdenerwowany brwi.
- Spokojnie?! SPOKOJNIE?! - wybuchłam. Wszystkie negatywne emocje zaczęły ze mnie wypływać, a ja nie byłam w stanie się opanować. - Kiedy ostatni raz spałeś w domu?! Co ty robisz po nocach, kiedy ja nie śpię i umieram ze strachu?! - mimo tego, że byłam od niego o ponad głowę niższa, miałam wrażenie, że chłopak pod wpływem moich oskarżycielskich słów skurczył się w sobie, a nasze oczy praktycznie znajdowały się na jednej linii.
- Przestań się na mnie wydzierać! - popatrzył na mnie z wyrzutem - Sama nie jesteś lepsza! Ciągle cie nie ma! Myślisz, że nie wiem, że się z nim spotykasz?! - oskarżycielsko wymierzył we mnie palec. Zrobił się cały czerwony na twarzy. Powoli tracił nad sobą kontrolę.
- To ma być argument?! Gdybyś nie był takim idiotą, nigdy bym go nie poznała! RATUJE CI ŻYCIE - uderzyłam go w pierś po czym wybiegłam do łazienki. Oparłam się o umywalkę, próbując uspokoić przyspieszone bicie serca. Wszystko wokół siebie niszczę. Nie powinnam się unosić, teraz nie będzie chciał ze mną rozmawiać, a ja go tak bardzo potrzebuję... Moje życie wymyka mi się z pod kontroli. Najgorsze jest to, że w żaden sposób nie potrafię tego opanować, wręcz przeciwnie. Wszystko tylko pogarszam. Ochlapałam twarz zimną wodą i wzięłam kilka głębokich wdechów. Kątem oka dostrzegłam na pralce nieposkładane pranie Liama. Postanowiłam zanieść mu je do pokoju i wykorzystać to jako pretekst do przeprosin. Poukładanie ubrań zajęło mi kilka minut, przez które obmyśliłam taktykę i już chwilę później niepewnym krokiem szłam w kierunku jego sypialni.
Bez pukania uchyliłam drzwi, jednak nie zastałam mojego brata. Mój plan wziął w łeb. Zrezygnowana podeszłam do szafy, chcąc odłożyć pranie. Szybko rozłożyłam je na odpowiednie kupki. Chciałam zamknąć mebel, jednak coś wystawało ze środkowej półki, skutecznie mi to uniemożliwiając. Westchnęłam i nerwowym ruchem odgarnęłam ubrania, przez co ciemny przedmiot upadł na podłogę zderzając się z moją stopą. Syknęłam z bólu, ale gdy z osłaniającej go przeźroczystej reklamówki wysunęła się czarna lufa zamarłam. Drżąc z przerażenia podniosłam go, zdając sobie sprawę z tego, co właśnie trzymam w dłoni. Pisolet. Czarny, trochę zbyt duży jak na moją niewielką dłoń, ale idealnie pasujący do Liama. 
Z otwartymi ustami patrzyłam na broń nie wierząc własnym oczom. PO CO MU TO?!!?! Nie miałam nawet pojęcia, jak sprawdzić czy jest naładowany. Sama jego obecność w naszym domu napawała mnie przerażeniem, a myśl, że mój brat mógłby go kiedykolwiek użyć...miałam ochotę krzyczeć wniebogłosy. Gdy przed oczami stanął mi obraz Liama mierzącego do człowieka z pistoletu, nie zapanowałam nad mięśniami i wypuściłam go z ręki. Po pokoju rozniósł się głuchy szczęk metalu odbijającego się od drewnianej podłogi. Złapałam się za usta, tłumiąc krzyk rozpaczy.
- Co ty tu kurwa robisz?! - do pokoju z prędkością światła wpadł Liam. Był blady jak ściana. Nie patrząc na mnie rzucił się po pistolet, bacznie go oglądając, czy nie uszkodziłam jego zabawki.
- Co-o to jest? - wyjąkałam bojąc się, że usłyszę najgorsze.
- Nie widzisz?! Mógł wystrzelić! Kurwa, mogłaś się ZABIĆ - machał rękami na wszystkie strony, nie zwracając uwagi na moje przerażone spojrzenie.
- Po co ci on? - jego słowa nie miały dla mnie znaczenia. Nie przejęłam się tym, że chwilę temu byłam bliska śmierci. Cały czas nie potrafiłam zaakceptować widoku mojego brata z czymś takim w dłoni.
- Do sesji zdjęciowej!!! Próbowałem ci powiedzieć, że podpisałem kontrakt z firmą odzieżową na reklamę ich najnowszej kolekcji, ale ty wolałaś się na mnie wydrzeć! - był wściekły, ale w jego oczach widziałam strach i niepewność. Dlaczego? Dlaczego wciąż miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywa, że nie jest całkowicie szczery? Czy to ze mną jest coś nie tak? Ostatnio nie ufałam już nikomu, nawet sobie samej.
- Ja...przepraszam, muszę się przejść - wyminęłam go i biegiem ruszyłam ku drzwiom wyjściowym.

~~~~~

Od godziny chodziłam po mieście, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Ciasno zasunęłam zimowy płaszcz próbując ochronić się przed chłodem. Kaptur zasłaniał moje zmarznięte uszy, jednak włosy wciąż trzepotały mi na wszystkie strony pod wpływem silnego wiatru. Pierwszy śnieg prószył delikatnie, topniejąc przy pierwszym kontakcie z ziemią. Nie potrafiłam pozbierać się po dzisiejszych wydarzeniach. Miałam wrażenie, że od momentu, kiedy to Zayn wybiegł z mojego pokoju, zostawiając mnie samą, było ze mną coraz gorzej. Rozpadałam się na maleńkie kawałeczki, nie mając już nawet siły na kolejne łzy. Potrzebowałam wsparcia, jednak znikąd nie nadchodziło. Miałam Hannah, ale ostatnio bardzo się od niej oddaliłam. Nie mogłam teraz tak po prostu przyjść do niej i opowiedzieć jej o tym gównie. Nie darowałaby mi tego, że trzymałam wszystko w tajemnicy. Zresztą, wydawało mi się, że ona nie będzie w stanie zrozumieć tej sytuacji. Nikt, kto nie przeszedł przez takie piekło jak ja, nie pojmie mojej chęci bycia kochaną i zauważoną. Moja psychika stoi na chwiejnych nogach, chyląc się ku upadkowi, a każda następna osoba w moim życiu coraz bardziej skłania ją ku temu.

Rozejrzałam się wkoło zdając sobie sprawę z tego, że znalazłam się nad rzeką. Nie miałam pojęcia, która jest godzina, bo telefon zostawiłam w domu wychodząc w pośpiechu. Na dworze wciąż było jasno, a ja nie miałam ochoty wracać do domu. Nie dopóki to tam jest. 
W zasadzie stąd jest niedaleko do domu Hazzy...Wczoraj wybiegłam zostawiając go samego sobie. Kolejny przejaw mojej głupoty. Co jeżeli chłopak potrzebował pomocy? 
Wyzywając się w myślach, szybkim krokiem ruszyłam pod pamiętny adres. Zbyt dużo czasu spędziłam na mrozie, powoli przestawałam czuć już stopy, a mój nos przypominał czerwoną, zamrożoną truskawkę.
Im bliżej byłam celu, tym słuszność mojego pomysłu malała. Kiedy stanęłam przed drzwiami jego kawalerki, nie byłam już taka pewna co do tego, czy powinnam tam wchodzić. Skarciłam się jednak za swój egoizm, myśląc o poturbowanym ciele chłopaka i zapukałam donośnie. Nie czekałam długo. Zdziwiłam się jednak, gdy nie przywitało mnie zielone, ciepłe spojrzenie. Zamiast tego para błękitnych oczu wpatrywała się we mnie nieprzychylnie. 
- Czego? - burknął nieznajomy chłopak, przymykając drzwi, tak aby nie mogła zajrzeć do środka. Zaskoczona zlustrowałam go wzrokiem dostrzegając liczne tatuaże na jego ramieniu. Rozczochrane, proste włosy niesfornie opadały mu na oczy, a on w śmieszny sposób przechylał głowę, by choć trochę zwiększyć pole widzenia. W pośpiechu założone, czarne rurki opinały jego zgrabne nogi, a tego samego koloru, pomięty T-shirt lekko podkreślał wyrzeźbioną klatkę piersiową. Gdyby nie jego nieprzyjemne przywitanie i złośliwa mina, uznałabym go za całkiem uroczego. Przez chwilę nawet wydawało mi się, że gdzieś go już widziałam, ale nie mogąc sobie przypomnieć w jakich okolicznościach, uznałam, że moja wyobraźnia znowu płata mi figle.
- Emm..chyba pomyliłam mieszkania.. - rzuciłam mu pełne wyrzutu spojrzenie, powoli się wycofując. 
- Też mi się tak wydaje - już miał zamykać drzwi, gdy ze środka dobiegł nas krzyk. Nie potrafiłam rozpoznać poszczególnych słów, ale wyraz twarzy bruneta pod ich wpływem natychmiast się zmienił. - Wejdź - przesunął się umożliwiając mi przejście obok niego. Popatrzyłam na niego nie mając pojęcia o co mu chodzi. Stałam, jak słup soli nie wiedząc co zrobić. Co jeżeli to jakiś psychol? 
- Ruszysz się do cholery czy nie? - jego usta wygięły się nieprzyjemnie, a oczy mierzyły mnie podejrzliwie. Niepewnie zajrzałam do środka rozpoznając niewielki korytarz. Na miękkich nogach przekroczyłam próg mieszkania, bojąc się tego co zaraz może się stać. Chłopak wyminął mnie i skręcił do znanego mi już salonu. Podążyłam za nim, mając nadzieję, że przeżyję ten dzień.
- Lou idioto, gdzie twoje maniery?! - z pokoju dobiegł mnie zachrypnięty głos Hazzy. Odetchnęłam z ulgą, ciesząc się, że nie będę zdana na łaskę jego znajomego. Stanęłam przy drzwiach, starając się nie zwracać uwagi na zabójczy wzrok niebieskookiego i uśmiechnęłam się lekko, widząc, że lokowaty ma się lepiej. Siedział na kanapie opatulony kocem. Jego twarz zdobił wielki, fioletowy siniec, oraz kilka rozcięć. Spuchnięta warga nie wyglądała najlepiej, ale chłopak mimo to zdawał się być w wyśmienitym humorze.
- Och, przepraszam. Louis, sługus tego palanta. Mów mi po imieniu, będzie mi bardzo miło - jego głos był przepełniony jadem. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, co ja mu takiego zrobiłam. W mieszkaniu panował lekki chłód, mimo to po moich plecach ściekała strużka potu, będąca efektem nadmiernego stresu.
Nie odpowiedziałam. W ciszy obserwowałam, jak sięga po kurtkę leżącą na fotelu i w pośpiechu naciąga ją na swoje szczupłe ramiona.
- Co robisz? - zielonooki próbował złapać go za rękę, ale ten wyrwał mu się tylko przygważdżając chłopaka spojrzeniem.
- Wychodzę, nie mam zamiaru na to patrzeć. - warknął, po czym potrącając mnie ramieniem wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami.
- No cóż, nie przejmuj się. Ma humory, jak kobieta w ciąży. Cieszę się, że jednak postanowiłaś wrócić. - posłał mi ciepły, jednak trochę smutny uśmiech. Ośmielona tym, że Louis zostawił nas samych, ściągnęłam płaszcz, siadając koło bruneta. 
- Chciałam sprawdzić jak się czujesz...- zrobiło mi się głupio, przez to jak się wczoraj zachowałam. Uciekłam, jak kompletna kretynka. Co on sobie musiał pomyśleć...  Spuściłam wzrok, udając, że nagle zafascynowały mnie moje stopy.
- Znacznie lepiej, ale ty nie wyglądasz zbyt dobrze - położył dłoń na mojej, a ja wzdrygnęłam się zaskoczona, tym gestem. Chłopak wyglądał na zatroskanego. Poczułam usilną potrzebę zwierzenia się komuś, a on był jedyną osobą, która mogła mnie w tej chwili wysłuchać.
- Masz rację - głośno przełknęłam ślinę i spojrzałam w jego szmaragdowe tęczówki. Dostrzegłam w nich aprobatę, więc kontynuowałam - Czuję się, jakbym tam w środku umierała. Tracę kontrolę nad swoim życiem, a cóż...twoje pojawienie się w nim nie ułatwiło wcale sytuacji... - wykrztusiłam, czekając na jego reakcję. Przez chwilę panowała głęboka cisza, a ja mentalnie się spoliczkowałam, za zbyt dużą szczerość. Mimo to chłopak wciąż gładził moje ramię, dzięki czemu w moim sercu zagościła nadzieja.
- Och, chodź tutaj - zagarnął mnie do uścisku, w żaden sposób nie komentując mojego wyznania. Zdziwiona przyjęłam jego gest. - Są decyzje, które musisz podjąć sama, nikt ci w tym nie pomoże - wyszeptał w moje włosy, a ja spięłam się.
- Co masz na myśli? - próbowałam wyzwolić się z jego objęć, jednak nie pozwolił mi na to. Zrezygnowana oparłam policzek o jego tors wdychając jego zapach. Nie pachniał tak idealnie, jak Zayn. To były tylko męskie perfumy, niesamowite oczywiście, ale brakowało mi ich połączenia z tytoniem.
- Tak tylko mówię - poczułam, jak jego mięśnie napinają się. Uniósł moją twarz, chwytając ją między dłonie i zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy. - Tak przy okazji, twój tyłek wygląda naprawdę nieźle w tych spodniach - uśmiechnął się łobuzersko, a ja zrobiłam zażenowaną minę. Nie tego potrzebowałam w tej chwili. Odsunęłam się od niego, gdy jego twarz znalazła się niebezpiecznie blisko mojej. Mimo to nie potrafiłam oderwać wzroku od jego wspaniałych oczu. Cholera, powoli traciłam dla nich rozum!
- Ew, masz świeże bandaże? Potrzebujesz czegoś? - postanowiłam zmienić temat. Nerwowo uderzałam stopą o podłogę w nieznanym mi rytmie.
- A co jeśli powiedziałbym, że potrzebuję ciebie? - przechylił lekko głowę, bacznie mi się przyglądając. Zdębiałam. Otworzyłam usta by coś powiedzieć, jednak szybko je zamknęłam, nie mając pojęcia jak zareagować. 
- Wyluzuj, tak tylko żartowałem - roześmiał się starając się rozluźnić panującą między nami napiętą atmosferę. Zawtórowałam mu sztucznie, pragnąc wyjść już z tego mieszkania. Chłopak miał się dobrze, spełniłam swoje zadanie. - Lou wszystkim się zajął. Ale to miłe, że się o mnie troszczysz. - puścił mi oczko. Zignorowałam to, bijąc się z własnymi, trochę niestety nieprzyzwoitymi myślami. Nie mogłam nic poradzić na to, że na widok jego zębów przygryzających dolną wargę miałam ochotę sama to zrobić.
- Byłeś u lekarza? - postanowiłam dowiedzieć się, czy ma jakieś poważne urazy, a potem wrócić do domu. No, może nie do domu. Po prostu wyjść stąd i uciec przed jego natarczywym spojrzeniem i tym co we mnie wyzwalał.
- Powiedzmy...Jestem tylko poobijany. Na szczęście. - uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco wyciągając w moim kierunku dłoń. Wstałam szybko z kanapy, robiąc zakłopotaną minę. Nie chciałam już do reszty stracić kontroli nad własnymi myślami, a co gorsza nad sobą samą.
- Przepraszam, muszę już iść. Brat czeka na mnie z...obiadem - Boże Niki, gorszej wymówki wymyślić nie mogłaś. W myślach wymierzyłam sobie porządny policzek. Chłopak zmarszczył brwi, zdziwiony moją reakcją.
- Szkoda, myślałem, że zostaniesz trochę dłużej...-westchnął, a ja z powrotem zapragnęłam usiąść koło niego i tonąć w jego zielonych oczach.
- Następnym razem - cholera, muszę stąd wyjść, bo coraz bardziej się pogrążam. Posłałam mu przepraszający uśmiech i szybko ewakuowałam się z jego mieszkania, świadoma tego, że złożyłam mu obietnicę kolejnego spotkania. Szlag by to trafił.

~~~~~

Szłam w nieznanym mi kierunku zapuszczając się w coraz dziwniejsze dzielnice. Zaczynało powoli robić się ciemno, a ja szczerze mówiąc nie miałam pojęcia gdzie jestem. Od dobrych piętnastu minut nie minęłam żywej duszy, a z zimna dostałam kataru. 
Myślami krążyłam wokół Zayna i Hazzy. Nie wiedziałam, czego ode mnie chcą. W dodatku odkąd pojawili się w moim życiu, czułam się coraz bardziej rozbita. Mój brat, wcale nie ułatwiał sytuacji. Wręcz przeciwnie, wszystko tylko komplikował, a moja zdolność do psucia wszystkiego wokół mnie pogrążała mnie w zupełności.
- Hej maleńka! - za moimi plecami rozległ się pijacki krzyk. Poczułam jak jeżą mi się włoski na karku. Przyspieszyłam kroku, gdy kątem oka zobaczyłam dwie zakapturzone postacie idące za mną. Wokół oprócz nas, nie było nikogo. Miałam ochotę zacząć walić głową w mur za swoją głupotę. 
- Nie udawaj, że nas nie słyszysz! Taki zimny dzień...Chodź, rozgrzejemy cie! - mężczyźni wybuchli  obrzydliwym, gardłowym śmiechem zmniejszając między nami odległość. Żołądek zacisnął mi się ze strachu, a ja mimo zmęczenia już prawie biegłam. Jednak oni mieli mnie praktycznie na wyciągnięcie ręki. Byłam bez szans. W okolicy nie zauważyłam żadnego sklepu, do którego mogłabym wbiec ratując się przed tymi zboczeńcami. Próbowałam opracować, jakąś strategię, ale nie pozostało mi nic poza rzuceniem się sprintem przed siebie, licząc, że będę szybsza. Napięłam mięśnie gotowa do ucieczki, gdy moją drogę zajechał czerwony pick-up.
Zatrzymałam się w pół kroku, nie wiedząc co robić. Trzęsłam się, jak galareta, a mężczyźni byli tuż tuż za mną. Nagle drzwi od samochodu otworzyły się ukazując młodego blondyna za kierownicą.
- Niall? - wyszeptałam półgłosem, dziękując Bogu, za odrobinę szczęścia. 
- Wskakuj, a nie gap się - ponaglił mnie niecierpliwie, a ja wdrapałam się do środka, pragnąc rzucić mu się na szyję z radości. Chłopak ruszył z impetem zostawiając moich niedoszłych oprawców na środku pustej ulicy. Widziałam, jak wymachują w jego stronę rękami. 
- Dziękuję - powiedziałam, chociaż wiedziałam, że to nie odda tego co właśnie czuję. Byłam mu niezmiernie wdzięczna za to, że się zatrzymał.
- Szukam cie od trzech godzin! - popatrzył na mnie zirytowany zaciskając palce na kierownicy.
- CO? - wydawało mi się, że się przesłyszałam. Po co miałby sobie zaprzątać mną głowę? Halo, człowieku, my się praktycznie nie znamy!
- Zayn dostał świra, po tym jak twój braciszek powiedział mu, że wyszłaś parę godzin temu, a on nie ma pojęcia co się z tobą dzieje - blondyn nie odrywał wzroku od jezdni, mimo to wydawało mi się, że przewrócił oczami.
- Niech się w dupę pocałuje - wypaliłam zanim zdążyłam pomyśleć. Jednak gdy pomyślałam o poranku i o tym jak Zayn się zachował, przestałam żałować swoich słów. Ba! Miałam ochotę zwyzywać go od najgorszych.
- Dam ci dobrą radę. Nie igraj z ogniem. - zahamował z impetem. Gdybym nie przytrzymała się rękami deski rozdzielczej prawdopodobnie wyleciałabym przez przednią szybę. Staliśmy na czerwonym świetle, nic nadzwyczajnego., ale patrząc na groźną minę chłopaka i jego niewyraźny uśmiech, po moim ciele rozeszły się nieprzyjemne dreszcze.
- Nie wiem, dlaczego odkąd cie poznał, zachowuje się jak nie on. To utrudnia... - tu przerwał na chwilę, zaciskając powieki. Wyglądał jakby właśnie beształ się w myślach. Odsunęłam się od niego, opierając plecy o drzwi. Moje palce z całej siły zacisnęły się na uchwycie, jakby to miało mi w czymkolwiek pomóc.
- To utrudnia sprawę - dokończył z naciskiem na ostatnie słowo. - Uważaj, on jest nieobliczalny. Nie prowokuj go więcej. - wcisnął gaz, a pick-up szarpiąc nami do przodu wystrzelił przed siebie.
- Czym go niby prowokuję? Tym, że oddycham? - nie mogłam się powstrzymać. Chciałam trochę zirytować blondyna, mszcząc się tym samym za jego niezbyt miłe słowa.
- Nie zachowuj się jak mała dziewczynka, dobrze wiesz o co mi chodzi. A raczej o kogo. - rzucił mi ostrzegawcze spojrzenie skręcając w kierunku centrum miasta. Poczułam jak moje policzki oblewa zażenowany rumieniec, a serce wręcz obija się o żebra. Przecież ja tylko chciałam uratować Hazzę, niech oni się w końcu odwalą!
- Zawieź mnie do domu - poleciłam, marząc by ten cholerny dzień w końcu się skończył. Miałam dosyć tych wszystkich gróźb, poleceń i rozkazów. Niall na moje słowa tylko głośno się roześmiał. Co znowu?
- Chyba żartujesz. Zayn na ciebie czeka - dlaczego te słowa zabrzmiały w jego ustach jak groźba?

____________________________________________________________

Przepraszam, przepraszam, przepraszam!

Przepraszam, za to, że ten rozdział jest taki beznadziejny :(

Starałam się, jak mogłam, ale moja wena chyba się ulotniła...Nie chciałam Was zawieść i mimo wszystko go dodaję, bo wiem, że czekacie, a ja nie jestem w stanie wymyślić nic lepszego :/

Przyjmuję na siebie wszelką krytykę, wiem, że nie potrafię pisać i nie mam pojęcia, co ja tutaj jeszcze robię :c

Ale chciałam Wam powiedzieć, że jesteście absolutnie niesamowite!
BARDZO, BARDZO DZIĘKUJĘ WAM za tyyylee komentarzy pod ostatnim rozdziałem, za te wszystkie miłe słowa na tt i w komentarzach! Naprawdę nie macie pojęcia ile to dla mnie znaczy :D
Tylko dzięki nim ten rozdział pojawia się po tygodniu, gdyby nie Wy nie wiem czy kiedykolwiek bym go dodała...
No cóż, więc jak zawsze 15 komentarzy = nowy rozdział, a ja obiecuję, że następny będzie lepszy!
Oczywiście im więcej komentarzy, tym większy uśmiech na mojej twarzy i motywacja :D

Kocham Was Słońca <3 <3 <3


PS. Chcecie w następnym rozdziale jakieś czułe momenty między Niki i Zaynem?

21 komentarzy:

  1. Jak zwykle cudowny rozdział. Jeśli dojdzie do czegoś między Niki i Zaynem w następnym rozdziale będę prze szczęśliwa.
    ily i weny życzę ;*
    @Callmila14 (jeśli kojarzysz z twittera )

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czemu uważasz że rozdział jest beznadziejny. Jest jak najbardziej udany. Szkoda tylko, że Zayn tak się zachował rano, ale to Zayn i jego nie zrozumiesz, ja już nawet przestałam próbować ;p. Piosenka idealnie pasuje do rozdziału i były momenty kiedy prawie płakałam (nie śmiej sie ze mnie xd). W każdym razie czekam na więcej momentów Niki i Zayna, oczywiście tych czułych <3.
    PS. Nie wiem czemu uważasz, że nie potrafisz opisywać uczuć i emocji ;).
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi się rozdział naprawdę bardzo podoba <3 Jednak Co mogę powiedzieć?
    Na początku muszę stwierdzić, że Niki dziwnie się zachowała całując Zayn'a by się obudził. Nie dziwmy się więc tym jak zareagował chłopak. Wygląda na to, że Malik ma mieszane uczucia co do dziewczyny. Boję się, że bohaterka narobiła sobie zbyt ogromne nadzieje... Potem Liam... Liam jest... hmm... Dość podejrzanym typem... Po prostu cicha woda... Nie oszukujmy się... Nie ma go co noc w domu, trzyma broń w szafce na ubrania, twierdząc że jest ona przeznaczona wyłącznie na sesje zdjęciowe. Myślę, że boi się o Niki, że Zayn ją skrzywdzi, a wtedy on użyje pistoletu by obronić swoją siostrę. Nie wiem... To tylko moje przypuszczenia. Zobaczę co będzie się dalej działo... Następny jest Louis. O Lou nie możemy zbyt dużo powiedzieć. Wiemy, że jest przyjacielem Hazzy i to wszystko. Czy jest dla niego przyjacielem czy czymś więcej? (Nie nie jestem LS) Teraz Harry. Chłopak jest specyficzną osobą. Przed poznaniem z Niki był obok niej prawie w każdym momencie aż doszło do ich spotkania. Mówił, że został wynajęty przez byłą sąsiadkę Niki. Miał ją odszukać. Odszukał, tylko po co nadal się obok niej kręci? Rozumiem, jest "poobijany" ale czy po wyzdrowieniu oddali się od głównej bohaterki? Czuje coś więcej do niej? Nie wiem, ale wszystko okaże się w następnych rozdziałach. Na koniec Horan. Jest dobrym przyjacielem Zayn'a. Po części można powiedzieć, że jest trochę takim chłopakiem na posyłki Malik'a. Zazwyczaj robi co mu się każe... Blondasek wie, że główna bohaterka nie może się bardzo zbliżać do Zayn'a i dlatego też ją ostrzega. W końcu Zayn ma się jej "pozbyć".
    Po zebranych myślach mogę stwierdzić, że rozdział jest świetny. Czekam na następny z niecierpliwością. Jestem przekonana, że w następnym będzie się o wiele więcej działo.
    Ściskam, wysyłam całusy życzę weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć kochana :*
    Nie rozumiem dlaczego ten rozdział Ci się nie podoba? Jest naprawdę dobry!
    Brakuje Ci zdecydowanie pewności siebie, każdy rozdział jest świetny, a Ty niepotrzebnie się zamartwiasz!
    Utwór bardzo mi się spodobał i już pewnie odtwarzam go z jakieś 20 razy!
    Myślałam, że początek będzie taki romantyczny, że Zayn zaproponuje jej wspólne śniadanie czy coś, a on na nią nakrzyczał.
    Zayn ogarnij się do cholery! Gdybyś jej prawie nie dusił swoim seksownym ciałem wcale by do tego nie doszło i nie pocałowałaby Cię.
    Jednak wierzę, że tak naprawdę ten delikatny pocałunek wywołał u Ciebie przyjemne uczucie.
    Liam coś ukrywa przed Niki. Jestem tego wręcz pewna. Nawet ja bym nie uwierzyła w taką ściemę. Serio, Li przyznaj się o co chodzi.
    Wow, pojawił się również mój wspaniały Louis! Niezbyt miło przywitał Niki, co mnie trochę wkurzyło.
    Nie wiem czego, ale przez moment pomyślałam, że Harrego i Lou łączy coś więcej niż przyjaźń. To by nawet wyjaśniało jego zazdrość[?!]
    Szkoda mi Niki. Ona naprawdę tak dużo wycierpiała. Kiedy już zaczyna czuć coś do Zayna, on zachowuje się jak idiota.
    Dobrze, że Niall uratował ją przed tymi obleśnymi facetami.
    Czuję, że dziewczyna znów będzie miała nieprzyjemne starcie z Malikiem.
    Oczywiście czekam na ich czułe momenty!
    Czekam z niecierpliwością na next i życzę weny kochana!
    Buziaczki, @xAgata_Sz . xx

    OdpowiedzUsuń
  5. ten rozdzial jest swietny sloneczko! :)
    a co do ostatniego pytania, tak i to bardzo
    /@90azalea

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział Superowy czekam jak najbardziej na czułe momenty

    OdpowiedzUsuń
  7. Już nie moge sie doczekać następnego rozdziału !!! TAK chce czułe momenty ^^
    Ps. Świetnie ci idzie pisanie :))

    OdpowiedzUsuń
  8. TAK ! a rozdział jest naprawdę świetny ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Zayn padalcu co do kurwy odpierdalasz....najpierw krzyczy bije potem całuje tuli pociesza a potem znów to samo krzyczy itp odpycha ja oj psycholog się kłania :d a tak serio uwielbiam to ff i każda emocje uczucie i Ciebie bo tak pięknie to opisujesz i nie wyobrazam sobie żebyś nie dodala rozdziału bo uwielbiam to czytać i dziewczyno trochę wiary w siebie bo naprawdę jesteś genialna :-) no i nie zadawaj juz takich głupich pytań czy chcemy jakiś namietnych chwil bo to oczywiste ze chcemy :d a Zayn perfekcyjny dupek Malik się o nia martwi bo się zakochal :d a przynajmniej tak sądzę :d i cholera nie mogę się doczekać nexta pzdr Kinga

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest prze prze przecudowne. Nie rozumiem więc dlaczego uważasz że rozdział jest beznadziejny . Zayn zachowal sie jak palant. Co do czułych momentów to taaaaak jak najwięcej. Czekam z niecierpliwością na następny. :-*

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział naprawdę dobry . Kocham to, jak piszesz . Niepotrzebnie się zamartwiasz . Naprawdę :):) . Jeśli chodzi o następny to z chęcią poczytam trochę więcej o Zaynie i Niki . :D A co do muzyki ... Chyba zaraz zgwałcę replay xD Pozdrawiam i życzę weny ! <3 @luv_heri

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojej! Rozdział genialny nawet tak nie mów. Za każdym razem gdy czytam coś twojego to tracę rzeczywistość. Serio! Te sceny Niki i Zayn'a są boskie ♥ aż chce się czytać... Sama nie wiem co bym zrobiła na miejscu Niki, chyba bym się powiesiła... Nie mając nikogo, będąca zdana tylko na siebie. Ten rozdział dał mi trochę nadziei na to że Zayn się zmieni. A i jeszcze jedno... bardzo fajnie opisujesz postacie Lo ♥ po prostu genialne. Czekam na następny rozdzialik, pozdrawiam i życzę weny!:
    Zapraszam do mnie: http://lonelygirl-fanf-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeśli masz problemy z ustawieniami na swoim blogu, zapraszam na http://blogowy-poradnik.blogspot.com/ :)

    I powiem szczerze, że udany rozdział. Będę wpadała częściej, bo jestem tutaj dopiero pierwszy raz! xx

    PS: To mój blog z opowiadaniem ff o Niall'u http://or-ever-will-be-fine.blogspot.com/ Jeśli chcesz to wpadnij i zostaw po sobie ślad. Będzie mi strasznie miło kochana ;3

    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział jest... intrygujący :)
    Jak Zayn może tak okropnie taktować Nikki?
    Ona mu opowiedziała swoją historię, pokazała bliznę...
    A on!?
    Zachowuje się jak najzwyklejszy dupek, zamiast powiedzieć jej że ją kocha to on ją wyzywa.
    Nikki go pocałowała a ten nawet się uśmiechnął, ale co z tego jak ten skurwiel tak sobie pojechał?
    DNO!
    Ale rzecz jasna kocham to opowiadanie. <3
    Ps. Tak więcej "czułych" scen z Zaynem. xD

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak zawsze rozdział cudowny. Nareszcie pojawił się Liam, ale po co mu ta broń ? Wkurzyłam się na Lou że tak chamsko się zachował, a Hazza czy on kocha Nikki ? co będzie dalej... Ucieszyłam się że Niall przyjechał kiedy Nikki potrzebowała pomocy. Jestem ciekawa co się dalej wydarzy. Czekam na kolejny rozdzał.

    OdpowiedzUsuń
  16. Napisze szczerze : nie jest to twój najlepszy rozdział, ale i tak jest super świetny :** <333

    OdpowiedzUsuń
  17. O w morde nie mogę doczekać się nexta życzę dużo czasu i weny bo cholrnie jestem ciekawa co się wydarzy u Zayna

    OdpowiedzUsuń
  18. Co ty za bzdury opowiadasz?! Rozdział jest świetny jak zawsze.....
    Nie mogę doczekac się kolejnych czułych momentów pomiędzy Niki i Zaynem <333 Uwielbiam to!
    Niesamowicie piszesz. Kocham Twojego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  19. Boże nie mogę się doczekać kolejnego rozdzialu.....

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszego pisania - wiem, że warto :) To tylko kilka sekund, dla mnie bardzo ważnych, dlatego będę wdzięczna nawet za zwykłe czytam :)