- Hazel? Ałć, cholera jasna - otworzyłam powoli powieki. Moim oczom ukazała się wykrzywiona twarz Hazzy. Mrugnęłam kilka razy by wyostrzyć wzrok. Chłopak opierał się na moim fotelu, nachylając się nade mną i patrząc na mnie z niepokojem. Lewą ręką trzymał się za brzuch i cicho postękiwał.
- Szlag, znowu odpłynęłam - podniosłam się na łokciach, powodując tym samym potworny ból głowy. Przez chwilę wydawało mi się, że po mojej twarzy nadal płynie krew, a panika z powrotem powoli ogarniała moje ciało. Zaczęłam się trząść. Próbowałam ukryć drżenie nóg i rąk przed brunetem, ale na nic się to zdało. Popatrzył na mnie zszokowany i mimo bólu usiadł na oparciu, zamykając moje dłonie w ciepłym uścisku.
- Spokojnie dziewczyno...Ona już nie wróci. Nie mieszkasz już z matką. Nigdy więcej cie nie dotknie. Masz na to moje słowo. - obandażowaną dłonią delikatnie gładził moje ramię. Jego słowa podziałały na mnie uspokajająco, ale...CHWILA, CHWILA.
- Skąd wiesz o moim dzieciństwie?! - byłam pewna, że nic mu wcześniej o nim nie wspominałam. Ba! Dałabym sobie rękę uciąć, że nie rozmawialiśmy na ten temat. Moje serce załomotało, a przez głowę przebiegły setki myśli. Przestraszyłam się nie na żarty. Okazuję się, że on wie zdecydowanie zbyt wiele na mój temat. - Kim ty jesteś do cholery?! - wrzasnęłam zrywając się na równe nogi.
- Hazel, uspokój się. - popatrzył na mnie niepewnie, próbując się poruszyć.
- Nawet nie waż się do mnie zbliżać! - zrobiłam kilka kroków w tył, by maksymalnie zwiększyć między nami odległość. Z jednej strony chciałam stąd uciekać, gdyż przerażała mnie myśl, że ten chłopak zna najczarniejsze momenty mojego życia, z drugiej jednak, pragnęłam dowiedzieć się skąd on to wszystko wie i czego ode mnie chce.
- Dobrze, wytłumaczę ci to - drżącą dłonią odgarnął opadające mu na oczy loki i wziął głęboki oddech. Odsunęłam się jeszcze bardziej, opierając plecy o ścianę. Stąd miałam już niewielką odległość do drzwi wyjściowych. W razie czego mogłam się szybko ewakuować, bez ryzyka, że chłopak spróbuje mnie powstrzymać. W tym stanie nie miał szans, żeby mnie dogonić.
- Pamiętasz sąsiadkę, która mieszkała obok twojej matki? Tę, do której chodziłaś na obiady? - nie bardzo wiedziałam do czego zmierza. Jego mina była nieodgadniona, a oczy chłodne niczym lód. Zmarszczyłam brwi i lekko skinęłam na potwierdzenie jego słów. - Wynajęła mnie, żebym cie odszukał. Chciała wiedzieć, co się z tobą działo przez te wszystkie lata. Tyle. Żadnych teorii spiskowych. - rzucił mi pełne politowania spojrzenie, po czym otworzył usta z zamiarem powiedzenia czegoś więcej. Nie dałam mu na to szansy.
- BZDURA! - krzyknęłam wściekle i nie zważając na jego protesty rzuciłam się biegiem ku wejściu. Upierdliwy głosik w mojej głowie podpowiadał, że chłopak kłamie. Mimo usilnych prób wyciszenia go i zaufania Hazzie, wiedziałam, że coś tutaj nie gra. Nie mogłam tam zostać ani chwili dłużej. Trzasnęłam drzwiami i potykając się zbiegłam po schodach.
- Hej! Wszystk.. - skacząc po dwa stopnie w dół potrąciłam wysokiego bruneta. Kątem oka zauważyłam, że mężczyzna był bardzo przystojny, a niewielki zarost dodawał mu męskości. Proste włosy opadały w nieładzie na jego czoło, a on patrzył na mnie z niepokojem.
- Spieszę się! - sapnęłam nie zatrzymując się ani na chwilę. Wypadłam na ulicę i głęboko odetchnęłam nocnym powietrzem.
~~~~
Ostrożnie wsunęłam klucz do zamka i powoli przekręciłam, starając się nie narobić zbyt wiele hałasu. Pchnęłam drzwi powodując tym samym nieprzyjemne skrzypienie. Skrzywiłam się. Nie chciałam budzić Liama. Znowu skończyłoby się to awanturą. Miałam nadzieję, że uda mi się zachować swoją nocną nieobecność w tajemnicy. Nie starczyłoby mi sił na kolejne starcie z moim bratem.
Jak najszybciej potrzebowałam znaleźć się w łóżku. Byłam wyczerpana i spanikowana. Czułam, że tracę kontrolę nad własnym życiem, jakbym nie miała już wpływu na to, co się ze mną stanie następnego dnia. Do tego powracające koszmary z dzieciństwa coraz częściej nie dawały mi spać, a co gorsza powracały w najmniej oczekiwanych momentach. Miewałam problemy z normalnym funkcjonowaniem w dzień, wydawało mi się, że nie mam władzy nad własnym ciałem, a codzienny trening sprawiał mi kłopoty już po pierwszych dziesięciu minutach. Na jedzenie od dłuższego czasu nie mogłam patrzeć, a ciągły ścisk żołądka towarzyszył mi każdego dnia. Bałam się, że wycieńczenie nie pozwoli mi normalnie żyć, a wtedy Zayn dopadnie Liama. Nie mogłam go stracić. Był jedyną osobą, dla której jeszcze chodziłam po tym świecie.
Z niemałym trudem wchodząc po schodach, wciąż rozmyślałam o polującym na mnie Zaynie. Nie wiedziałam, co robić. Gdybym miała pieniądze, nakłoniłabym mojego brata na wyjazd, dopóki sytuacja się nie uspokoi. Chociaż nie. Gdybym je posiadała, już dawno spłaciłabym dług Liama. Co robić, co robić, co robić?!?!!? Wyśpię się i pójdę do Hannah, opowiem jej o wszystkim. Może ona coś poradzi. Ja już spieprzyłam sprawę, mieszając jeszcze bardziej. Jestem beznadziejna, nie potrafię nawet opanować emocji. Cholera jasna, nawet teraz nogi się pode mną uginają. Zayn mnie zabije. Jestem martwa. Mam nadzieję, że oszczędzi Liama. Ze mną niech robi co chce, zasłużyłam na to.
Weszłam do pokoju i odetchnęłam z ulgą na myśl, że zaraz znajdę się w łóżku i choć na chwilę przestanę się zadręczać. Rzuciłam torebkę w kąt i odwróciłam się w stronę okna. Wtedy go zobaczyłam. Stał tyłem do mnie, a jego włosy błyszczały w świetle zachodzącego księżyca. Ubrany cały na czarno wyglądał jak włamywacz. Zresztą, przecież nim był, nikt go tutaj nie wpuścił. Na jego widok skamieniałam. Dosłownie stanęłam jak wryta nie mogąc ruszyć żadną częścią ciała. Sama nie wiem czego się spodziewałam, przecież oczywistym było, że mój dom będzie pierwszym miejscem, w którym postanowi mnie szukać. Jestem kompletną kretynką.
- Długo kazałaś na siebie czekać - odwrócił się. Popatrzyłam na jego twarz, a moje serce przestało pompować krew. To nie była wściekłość, lecz furia. Oczy, które normalnie są koloru czekoladowego, stały się czarne jak noc. Po raz pierwszy widziałam go ogolonego. Instynktownie poczułam, że nie wróży to nic dobrego. Ściągnął brwi tak, że tworzyły jedną grubą linię. Z całej siły zacisnął szczękę, a na jego czole wyskoczyła pulsująca żyła. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, przez chwilę przemknęła mi nawet głupia myśl, że może rzucił na mnie jakiś urok.
Podszedł do mnie, patrząc mi w oczy. Trzęsłam się jak galareta, marząc o tym, by cofnąć czas i nie iść z nim do tej pieprzonej willi. Jeszcze przed chwilą byłam pewna, że godnie uda mi się stawić mu czoła. Teraz jednak przekonałam się, że to nie będzie takie łatwe. Poczułam jak nogi drętwieją mi na skutek potwornego strachu, a ja tracę panowanie nad własnym ciałem pod wpływem jego miotającego błyskawice spojrzenia. Mimo to wciąż nie potrafiłam oderwać wzroku od jego przystojnej twarzy. Wiedziałam, że moje życie właśnie dobiega końca i nie miałam już nawet siły żegnać się z nim po raz któryś. Jednak najbardziej absurdalne w tym wszystkim wydawało mi się moje pragnienie rzucenia mu się w ramiona. Chciałam by mnie przytulił i pozwolił rozpłakać się niczym małemu dziecku. Paranoja, prawda?
Resztką silnej woli skupiłam się na utrzymaniu pionowej postawy wyczekując nieuniknionego.
- Co ty sobie wyobrażałaś?! - warknął. Zadrżałam nieprzyjemnie szczękając zębami. W przypływie adrenaliny otworzyłam usta, by uraczyć go cytatem, który wiele lat temu zapadł mi w pamięć, powracając do mnie w najtrudniejszych sytuacjach. Jednak nie zdążyłam. Chłopak uniósł dłoń i z impetem zamknął mi usta siarczystym policzkiem. Jego palce z dużą siłą zderzyły się z moją skórą pozostawiając na niej czerwone, palące ślady. Okrutny plask rozszedł się echem po cichym pokoju. Zszokowana krzyknęłam, łapiąc się za bolące miejsce. Oczy wypełniły mi się łzami, a ja nie potrafiłam ich powstrzymać. Ostatnią osobą, która użyła wobec mnie przemocy, była siedem lat temu moja matka. Całe życie przeleciało mi przed oczami, od pierwszego wspomnienia, gdy potykam się o niezawiązane sznurówki, po tę chwilę. Przerażona brutalnością i nieczułością towarzyszącą mi na każdym kroku od urodzin, bezwładnie upadłam na ziemię. Nawet on nie był w stanie temu zapobiec. Uderzyłam o drewnianą podłogę, a po mojej twarzy wciąż nieubłaganie płynął strumień łez. Leżałam szlochając i czekając na kolejne ciosy. W tej chwili było mi wszytko jedno, w końcu przez ponad połowę swojego dzieciństwa znajdowałam się w podobnej sytuacji. Starałam się tylko maksymalnie napiąć mięśnie by zmniejszyć odczuwany ból. Wystarczająco mnie już poniżył, teraz pozostało mu tylko dobicie.
Ku mojemu zaskoczeniu chłopak padł na kolana obok mnie i zaczął szeptać przeprosiny.
- Myślałem, że oszaleję...Tyle godzin! Tyle pieprzonych godzin, przez które odchodziłem od zmysłów! Nie miałem pojęcia, co się z tobą stało, tak bardzo się bałem, że się z tobą rozprawili! Nawet nie wiesz co to za ludzie, Boże Niki, oni mogli cie zabić! Tam na środku, przy nich wszystkich! Nie zdajesz sobie sprawy komu przeszkodziłaś!!! - schował twarz w dłonie, a ja zszokowana jego wyznaniem ucichłam. Patrzyłam na niego, jak na kompletnego wariata. Byłam przekonana, że zatłucze mnie na śmierć za to, że go ośmieszyłam przy wszystkich. Wbrew jego woli wybiegłam na środek widowiska i przerwałam to okrucieństwo. Wielkiemu gangsterowi sprzeciwiła się zwykła dziewczyna, robiąc z niego idiotę, a on przychodzi do mojego domu po to, żeby powiedzieć mi, że się o mnie martwił?! Albo to ja jestem nienormalna i czegoś nie zrozumiałam, albo to on jest chory psychicznie!
- C-co? - wytrzeszczyłam na niego oczy, nie wiedząc, czy aby na pewno moja wyobraźnia nie płata mi figli. Zayn uniósł głowę i spojrzał na mnie, krzywiąc się z niesmakiem.
- JESTEŚ SKOŃCZONĄ KRETYNKĄ! - krzyknął mi prosto w twarz, po czym zerwał się na równe nogi. Wierzchem dłoni otarłam zapłakaną twarz, śledząc każdy jego ruch. Nie zdziwiłabym się, gdyby za chwilę znowu dostał ataku szału, teraz już nic mnie chyba nie zaskoczy. Chłopak skierował się ku drzwiom. Szybko podniosłam się z podłogi i w ostatniej chwili złapałam go za koszulę powstrzymując przed wyjściem.
- Zayn? - wyszeptałam niepewnie. Niech on mi do cholery wytłumaczy, o co w tym wszystkim chodzi!
Odwrócił się do mnie. Nasze klatki piersiowe delikatnie się muskały, a on przeczesywał palcami moje włosy. Wstrzymałam oddech i powoli wyciągnęłam dłoń, by dotknąć jego gładkiego policzka. Opuszkami śledziłam linię jego szczęki patrząc mu w oczy. Pomału robiły się z powrotem czekoladowe. Słyszałam bicie naszych serc, oba znacznie przyspieszone. Z każdą sekundą robiłam się coraz pewniejsza, zapominając o bolącej twarzy, na której widniał czerwony ślad. On mnie nie skrzywdzi.
- Nigdy więcej tego nie rób - zamknął mnie w uścisku. Z moich oczu znowu popłynęły łzy. Tym razem nie były wyrazem mojej bezsilności i strachu. Płakałam, bo ktoś się o mnie martwił. Komuś wreszcie zależało na tym, co się ze mną dzieje. Wiedziałam, że tym policzkiem chciał mi przywrócić rozsądek. Nigdy więcej nie zachowam się tak nieodpowiedzialnie. Pociągałam nosem, mocząc mu całą koszulę. Kciukiem starł mokre ślady, po czym przysunął swoje usta do moich. Przycisnęłam go mocniej do siebie, owijając ręce wokół jego szyi. Całował mnie tak, jakby bał się, że zaraz się rozpadnę na kawałki zostawiając go samego. Uwielbiałam jego ciepłe, miękki wargi, zwłaszcza gdy pozostawiały wilgotne ślady na mojej skórze. Miałam ochotę krzyczeć z przyjemności. Pojedyncze słone krople wciąż płynęły z moich oczu, a on każdą z nich scałowywał nie pozwalając jej spaść. Oderwałam się od niego i przytuliłam go najmocniej i najciaśniej jak tylko potrafiłam.
- Zostań, proszę. Zostań ze mną na noc. - wyszeptałam pragnąć trwać w jego ramionach do końca życia. Zaskakujące, że mam wrodzony talent do wybierania tego co dla mnie najgorsze*...Ale czy to takie dziwne, że na widok tego chłopaka miałam motyle w brzuchu? Że pod wpływem jego dotyku rozpływałam się? Cholera jasna, co się ze mną dzieje?! I gdzie jest mój brat?!
_______________________________________________________________
* Cytat ,,Harry Potter i Kamień Filozoficzny" troszkę go zmieniłam :)
Ciekawa jestem, jak Wam się spodoba ten rozdział. Ja mam co do niego mieszane uczucia i szczerze mówiąc, nie jestem zbyt zadowolona. Chciałam, żeby wyglądał inaczej, ale naprawdę nie potrafię tego lepiej napisać, przepraszam :<
Martwi mnie spadająca liczba komentarzy pod ostatnim rozdziałem...Aż tak Wam się nie podobał? :(
Niestety, ostatni raz dodaje nową część, gdy pod ostatnią było mniej niż 15 komentarzy. I nie, to nie jest szantaż, po prostu zbyt wiele czasu mnie to kosztuje, nad tym siedziałam wczoraj do 2 w nocy, więc musicie mnie zrozumieć. Przepraszam.
No nic, naprawdę fascynuje mnie to, czy ten przypadnie Wam do gustu, jest inny, prawda?
Do napisania Miśki xx
Jak najszybciej potrzebowałam znaleźć się w łóżku. Byłam wyczerpana i spanikowana. Czułam, że tracę kontrolę nad własnym życiem, jakbym nie miała już wpływu na to, co się ze mną stanie następnego dnia. Do tego powracające koszmary z dzieciństwa coraz częściej nie dawały mi spać, a co gorsza powracały w najmniej oczekiwanych momentach. Miewałam problemy z normalnym funkcjonowaniem w dzień, wydawało mi się, że nie mam władzy nad własnym ciałem, a codzienny trening sprawiał mi kłopoty już po pierwszych dziesięciu minutach. Na jedzenie od dłuższego czasu nie mogłam patrzeć, a ciągły ścisk żołądka towarzyszył mi każdego dnia. Bałam się, że wycieńczenie nie pozwoli mi normalnie żyć, a wtedy Zayn dopadnie Liama. Nie mogłam go stracić. Był jedyną osobą, dla której jeszcze chodziłam po tym świecie.
Z niemałym trudem wchodząc po schodach, wciąż rozmyślałam o polującym na mnie Zaynie. Nie wiedziałam, co robić. Gdybym miała pieniądze, nakłoniłabym mojego brata na wyjazd, dopóki sytuacja się nie uspokoi. Chociaż nie. Gdybym je posiadała, już dawno spłaciłabym dług Liama. Co robić, co robić, co robić?!?!!? Wyśpię się i pójdę do Hannah, opowiem jej o wszystkim. Może ona coś poradzi. Ja już spieprzyłam sprawę, mieszając jeszcze bardziej. Jestem beznadziejna, nie potrafię nawet opanować emocji. Cholera jasna, nawet teraz nogi się pode mną uginają. Zayn mnie zabije. Jestem martwa. Mam nadzieję, że oszczędzi Liama. Ze mną niech robi co chce, zasłużyłam na to.
Weszłam do pokoju i odetchnęłam z ulgą na myśl, że zaraz znajdę się w łóżku i choć na chwilę przestanę się zadręczać. Rzuciłam torebkę w kąt i odwróciłam się w stronę okna. Wtedy go zobaczyłam. Stał tyłem do mnie, a jego włosy błyszczały w świetle zachodzącego księżyca. Ubrany cały na czarno wyglądał jak włamywacz. Zresztą, przecież nim był, nikt go tutaj nie wpuścił. Na jego widok skamieniałam. Dosłownie stanęłam jak wryta nie mogąc ruszyć żadną częścią ciała. Sama nie wiem czego się spodziewałam, przecież oczywistym było, że mój dom będzie pierwszym miejscem, w którym postanowi mnie szukać. Jestem kompletną kretynką.
- Długo kazałaś na siebie czekać - odwrócił się. Popatrzyłam na jego twarz, a moje serce przestało pompować krew. To nie była wściekłość, lecz furia. Oczy, które normalnie są koloru czekoladowego, stały się czarne jak noc. Po raz pierwszy widziałam go ogolonego. Instynktownie poczułam, że nie wróży to nic dobrego. Ściągnął brwi tak, że tworzyły jedną grubą linię. Z całej siły zacisnął szczękę, a na jego czole wyskoczyła pulsująca żyła. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, przez chwilę przemknęła mi nawet głupia myśl, że może rzucił na mnie jakiś urok.
Podszedł do mnie, patrząc mi w oczy. Trzęsłam się jak galareta, marząc o tym, by cofnąć czas i nie iść z nim do tej pieprzonej willi. Jeszcze przed chwilą byłam pewna, że godnie uda mi się stawić mu czoła. Teraz jednak przekonałam się, że to nie będzie takie łatwe. Poczułam jak nogi drętwieją mi na skutek potwornego strachu, a ja tracę panowanie nad własnym ciałem pod wpływem jego miotającego błyskawice spojrzenia. Mimo to wciąż nie potrafiłam oderwać wzroku od jego przystojnej twarzy. Wiedziałam, że moje życie właśnie dobiega końca i nie miałam już nawet siły żegnać się z nim po raz któryś. Jednak najbardziej absurdalne w tym wszystkim wydawało mi się moje pragnienie rzucenia mu się w ramiona. Chciałam by mnie przytulił i pozwolił rozpłakać się niczym małemu dziecku. Paranoja, prawda?
Resztką silnej woli skupiłam się na utrzymaniu pionowej postawy wyczekując nieuniknionego.
- Co ty sobie wyobrażałaś?! - warknął. Zadrżałam nieprzyjemnie szczękając zębami. W przypływie adrenaliny otworzyłam usta, by uraczyć go cytatem, który wiele lat temu zapadł mi w pamięć, powracając do mnie w najtrudniejszych sytuacjach. Jednak nie zdążyłam. Chłopak uniósł dłoń i z impetem zamknął mi usta siarczystym policzkiem. Jego palce z dużą siłą zderzyły się z moją skórą pozostawiając na niej czerwone, palące ślady. Okrutny plask rozszedł się echem po cichym pokoju. Zszokowana krzyknęłam, łapiąc się za bolące miejsce. Oczy wypełniły mi się łzami, a ja nie potrafiłam ich powstrzymać. Ostatnią osobą, która użyła wobec mnie przemocy, była siedem lat temu moja matka. Całe życie przeleciało mi przed oczami, od pierwszego wspomnienia, gdy potykam się o niezawiązane sznurówki, po tę chwilę. Przerażona brutalnością i nieczułością towarzyszącą mi na każdym kroku od urodzin, bezwładnie upadłam na ziemię. Nawet on nie był w stanie temu zapobiec. Uderzyłam o drewnianą podłogę, a po mojej twarzy wciąż nieubłaganie płynął strumień łez. Leżałam szlochając i czekając na kolejne ciosy. W tej chwili było mi wszytko jedno, w końcu przez ponad połowę swojego dzieciństwa znajdowałam się w podobnej sytuacji. Starałam się tylko maksymalnie napiąć mięśnie by zmniejszyć odczuwany ból. Wystarczająco mnie już poniżył, teraz pozostało mu tylko dobicie.
Ku mojemu zaskoczeniu chłopak padł na kolana obok mnie i zaczął szeptać przeprosiny.
- Myślałem, że oszaleję...Tyle godzin! Tyle pieprzonych godzin, przez które odchodziłem od zmysłów! Nie miałem pojęcia, co się z tobą stało, tak bardzo się bałem, że się z tobą rozprawili! Nawet nie wiesz co to za ludzie, Boże Niki, oni mogli cie zabić! Tam na środku, przy nich wszystkich! Nie zdajesz sobie sprawy komu przeszkodziłaś!!! - schował twarz w dłonie, a ja zszokowana jego wyznaniem ucichłam. Patrzyłam na niego, jak na kompletnego wariata. Byłam przekonana, że zatłucze mnie na śmierć za to, że go ośmieszyłam przy wszystkich. Wbrew jego woli wybiegłam na środek widowiska i przerwałam to okrucieństwo. Wielkiemu gangsterowi sprzeciwiła się zwykła dziewczyna, robiąc z niego idiotę, a on przychodzi do mojego domu po to, żeby powiedzieć mi, że się o mnie martwił?! Albo to ja jestem nienormalna i czegoś nie zrozumiałam, albo to on jest chory psychicznie!
- C-co? - wytrzeszczyłam na niego oczy, nie wiedząc, czy aby na pewno moja wyobraźnia nie płata mi figli. Zayn uniósł głowę i spojrzał na mnie, krzywiąc się z niesmakiem.
- JESTEŚ SKOŃCZONĄ KRETYNKĄ! - krzyknął mi prosto w twarz, po czym zerwał się na równe nogi. Wierzchem dłoni otarłam zapłakaną twarz, śledząc każdy jego ruch. Nie zdziwiłabym się, gdyby za chwilę znowu dostał ataku szału, teraz już nic mnie chyba nie zaskoczy. Chłopak skierował się ku drzwiom. Szybko podniosłam się z podłogi i w ostatniej chwili złapałam go za koszulę powstrzymując przed wyjściem.
- Zayn? - wyszeptałam niepewnie. Niech on mi do cholery wytłumaczy, o co w tym wszystkim chodzi!
Odwrócił się do mnie. Nasze klatki piersiowe delikatnie się muskały, a on przeczesywał palcami moje włosy. Wstrzymałam oddech i powoli wyciągnęłam dłoń, by dotknąć jego gładkiego policzka. Opuszkami śledziłam linię jego szczęki patrząc mu w oczy. Pomału robiły się z powrotem czekoladowe. Słyszałam bicie naszych serc, oba znacznie przyspieszone. Z każdą sekundą robiłam się coraz pewniejsza, zapominając o bolącej twarzy, na której widniał czerwony ślad. On mnie nie skrzywdzi.
- Nigdy więcej tego nie rób - zamknął mnie w uścisku. Z moich oczu znowu popłynęły łzy. Tym razem nie były wyrazem mojej bezsilności i strachu. Płakałam, bo ktoś się o mnie martwił. Komuś wreszcie zależało na tym, co się ze mną dzieje. Wiedziałam, że tym policzkiem chciał mi przywrócić rozsądek. Nigdy więcej nie zachowam się tak nieodpowiedzialnie. Pociągałam nosem, mocząc mu całą koszulę. Kciukiem starł mokre ślady, po czym przysunął swoje usta do moich. Przycisnęłam go mocniej do siebie, owijając ręce wokół jego szyi. Całował mnie tak, jakby bał się, że zaraz się rozpadnę na kawałki zostawiając go samego. Uwielbiałam jego ciepłe, miękki wargi, zwłaszcza gdy pozostawiały wilgotne ślady na mojej skórze. Miałam ochotę krzyczeć z przyjemności. Pojedyncze słone krople wciąż płynęły z moich oczu, a on każdą z nich scałowywał nie pozwalając jej spaść. Oderwałam się od niego i przytuliłam go najmocniej i najciaśniej jak tylko potrafiłam.
- Zostań, proszę. Zostań ze mną na noc. - wyszeptałam pragnąć trwać w jego ramionach do końca życia. Zaskakujące, że mam wrodzony talent do wybierania tego co dla mnie najgorsze*...Ale czy to takie dziwne, że na widok tego chłopaka miałam motyle w brzuchu? Że pod wpływem jego dotyku rozpływałam się? Cholera jasna, co się ze mną dzieje?! I gdzie jest mój brat?!
_______________________________________________________________
* Cytat ,,Harry Potter i Kamień Filozoficzny" troszkę go zmieniłam :)
Ciekawa jestem, jak Wam się spodoba ten rozdział. Ja mam co do niego mieszane uczucia i szczerze mówiąc, nie jestem zbyt zadowolona. Chciałam, żeby wyglądał inaczej, ale naprawdę nie potrafię tego lepiej napisać, przepraszam :<
Martwi mnie spadająca liczba komentarzy pod ostatnim rozdziałem...Aż tak Wam się nie podobał? :(
Niestety, ostatni raz dodaje nową część, gdy pod ostatnią było mniej niż 15 komentarzy. I nie, to nie jest szantaż, po prostu zbyt wiele czasu mnie to kosztuje, nad tym siedziałam wczoraj do 2 w nocy, więc musicie mnie zrozumieć. Przepraszam.
No nic, naprawdę fascynuje mnie to, czy ten przypadnie Wam do gustu, jest inny, prawda?
Do napisania Miśki xx
Awe!Boże to jest świetne.Popłakałam się, kocham takie coś!Kocham to opowiadanie ilekroć czytam jakiś rozdział zawsze się wzruszę.Rodział genialny zresztą jak zawsze: nic dodać nic ująć. Powodzenia przy następnym.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://lonelygirl-fanf-1d.blogspot.com/ liczę na rewanżyk ;)
Nic dodać nic ująć <3 Świetny jak zawsze <3 *.*
OdpowiedzUsuńZayn!!!!!!!!!!!!!!! zalezy mu cholera jasna co za rozdzial jakie emocje az dwa razy przeczytalam i zostaje na noc a ona tez go chce i on ja chociaz jest dupkiem no ale ja go takiego kocham ;d och i normalnie zwariuje do nastepnego normalnie mam nadzieje ze cos tam opiszesz o tej ich nocy ;d pzdr Kinga
OdpowiedzUsuńMyślałam , że Zayn ją zabije a on powiedział , że się martwił. Kocham tego fanfika , chyba oszaleję za szczęścia jak w następnym rozdziale opiszesz ich noc.
OdpowiedzUsuńMiłych wakacji :*
Kocham Zayna w tej postaci.! Nie masz czym się przejmować, rozdział wyszedł ci genialnie ;*
OdpowiedzUsuńDzisiaj zaczęłam to czytać i jestem na ciebie zła, że jeszcze nie ma 13 rozdziału.
OdpowiedzUsuńTo jest boskie! Wspaniałe! Ty jesteś jakimś bogiem?!
Ughhhh. Nie wytrzymam już dłużej. Całą noc będę teraz leżała i myślała co będzie dalej. Nie wiem co mam jeszcze napisać...
Każdy rozdział jest cudowny. Nie wiem skąd ty bierzesz te pomysły, ale są świetne.
Jednym słowem CUDO!
super!!! dzięki że poleciłaś mi tego bloga
OdpowiedzUsuńjesteś boska
a muzyka :* /1Ducha
Przegenialny jak zawsze! I cieszę się, że jednak postanowiłaś opisać Zayna jako takie opiekuńczego <3. Szkoda że z Hazzą tak średnio wyszło, ale z drugiej strony cieszę się że był Niki i Zayn moment :D. Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńSzczerze mogę powiedzieć, że to moje ulubione ff i jeden z najlepszych rozdziałów . Masz talent ! Aż Ci zazdroszczę xD I ta rozmowa z Zayn'em ... Prawie się rozpłakałam . Jednym słowem genialne . Oby tak dalej . :) Tak przy okazji, to świetnie dobrałaś muzykę do opowiadania . Czekam na nexxt ♥ @luv_heri
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten rozdział i uwielbiam to ff ! <3
OdpowiedzUsuńMasz naprawdę wielki talent i nie wiesz co z nami robisz ! :* Jestem pewna że wszyscy tak jak ja gdy tylko rozdział się skończy czekają na nn :* Zawsze zostawiasz mnie z tyloma pytaniami na które już chciałabym miec odp <3 a co do Zayn'a to nie wierzę że ją uderzył, aż normalnie wciągnęłam powietrze jak to zrobił ...
Ale potem to było takie urocze jak nie on :D
Ciekawe co Hazz chciał jej jeszcze powiedziec i ten koleś na schodach to był pewnie Louis :D
Powodzenia przy next ! xx / @Natalieeexp
Prawie zabiłaś mnie tym rozdziałem! Byłam bliska śmierci z zachwytu!
OdpowiedzUsuńWpierw Hazz i to jego wyjawienie prawdy. Wierzę mu, serio. Niki też powinna uwierzyć.
Następnie Zayn - pieprzony, perfekcyjny, dupek -Malik.
Pierdziele, kurde jak on mógł jej dać z plaskacza!? Serio, to zrobił? Och, no tak zapomniałam.. Przecież jest gangsterem, a oni są tacy niedojebani -_-
Martwił się o Niki.. On się kurde o nią martwił! Czy to niebo!?
Ale, serio mógłby odpuścić ten policzek..
Jejku pocałowali się, znowu! To było takie jakby w desperacji, że ją straci.
Podobało mi się baaardzo!
Czekam na next i życzę weny :*
Komentujcie bo chce nowy rozdział!
Kocham, @xAgata_Sz .xx
Świetny rozdział, kocham
OdpowiedzUsuńSuper rozdział niemogłam się go doczekać twój blog jest jednym z 2 przezemnie uczęszcznych najczęściej.uwielbiam sposób w jaki piszesz chociaż czasem nie jsteś zadowolona ze swoich rozdzaiłów to mi one podobaja się w 1OO%.czekam na next i mam nadzieję że szybko się tutaj pojawi!
OdpowiedzUsuńja chce następny ! :*
OdpowiedzUsuńGenialne *-*
OdpowiedzUsuńNajlepszy FF jaki w życiu czytałam! <3 Nie możesz przestać pisać! W jeden dzień przeczytałam wszystkie rozdziały, piszesz swietnie i nie mogę doczekać sie kolejnego! <3333
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne. Dzięki że mi go poleciłaś, wczoraj jak mi napisałaś od razu weszłam i czytałam od początku tak mnie to wciągnęło, że zapomniałam, że jest już póżno. Zakochałam się w tym ff. A tak w ogóle co się dzieje z Liamem? Czekam na kolejny rozdział. <3
OdpowiedzUsuńdzieki ze napisalas do mnie na tt! to jest swietne. byc moze teraz na poczatku nie bede dodawac komentarzy (no wiesz, wakacje, wyjazdy) ale postaram sie jednak dodawac ;)) do nn
OdpowiedzUsuńSama nie wiem czy na miejscu Hazel uups, nie wiem czy mam pisać Niki czy Hazel. Whatever, no w każdym razie nie wiem czy bym mu uwierzyła, że został wynajęty przez sąsiadkę do śledzenia jej i zobaczenia jak sobie radzi. Choć z drugiej strony, po co chłopak miałby kłamać ...? Nie mam pojęcia ; o
OdpowiedzUsuńNatomiast co do Zayna to kiedy przeczytałam jak uderzył Niki / Hazel to po prostu miałam ochotę walnąć jego łbem o ścianę. Poniżał ją tak samo jak przed laty robiła to jej matka ... No, ale skąd ma o tym wiedzieć ...
W jeszcze większym szoku byłam jak przepraszał ją klęcząc, to było takie piękne *_* Widać było, że bał się o nią, że ci gangsterzy coś jej zrobią i to było urocze. No i te pocałunki <3. Mam nadzieję, że dziewczyna powie mu co czuje i będą otwarci w swoich uczuciach.
Zapraszam też do mnie na nowy
http://temptation-harrystyles.blogspot.com/2014/07/rozdzia-23.html
xx