środa, 26 lutego 2014

Rozdział 2

-Liam czy ciebie do reszty pojebało?!- wrzasnęłam dając w końcu upust emocjom. Dawno nie prowadziłam tak szybko jak teraz. Za wszelką cenę chciałam uciec z tego przerażającego miejsca, zwłaszcza  po tym jak zobaczyłam Christophera  wpychającego mojego brata do auta. Oczywiście w ramach rzekomej pomocy. Ale bynajmniej nie zrobił tego delikatnie.
-Proszę nie teraz...- oparł głowę o deskę rozdzielczą, a dłonią masował kark.  Dobrze wiedziałam co próbuje teraz zrobić.   Starał się wymyślić historyjkę,  którą będę w stanie łyknąć i dam mu święty spokój.
- Nawet nie próbuj! Człowieku! Co ty robisz że swoim życiem?! Przecież to są jakieś psychole! Gdzieś ty mnie zaciągnął?! - darłam się jak opętana. Nawet zdecydowanie za duża prędkość nie przeszkadzała mi w wymachiwaniu na przemian obiema rękami. Zdawałam sobie sprawę z tego,  że jest pijany i prawdopodobnie nic do niego nie dociera,  ale nie mogłam się opanować. Dodatkowo unosząca się woń alkoholu coraz bardziej mnie nakręcała.
-Niki, przestań się wydzierać!- warknął uderzając pięścią w drzwi tym samym wyrywając mnie z amoku.
Zbyt mocno  nacisnęłam na hamulec parkując pod domem i oboje polecieliśmy do przodu. Liam spojrzał na mnie wściekły i wyskoczył z samochodu. Wypity alkohol dał się we znaki. Chłopak nie zrobił nawet trzech kroków, gdy runął na ziemię jak kłoda. W normalnej sytuacji trzymałabym się za brzuch nie mogąc opanować ataku śmiechu.  Tym razem jednak podbiegłam do niego bojąc się,  że coś sobie zrobił. 
- Żyję- burknął, gdy pochylałam się nad nim.
- Zacznij to w końcu doceniać idioto!- może trochę zbyt mocno złapałam go za ramię,  gdy pomagałam mu wstać,  ale należało mu się. Powinnam skopać mu tyłek. Zaprowadziłam go do domu i oparłam się o kanapę oczekując wyjaśnień. On jednak bez słowa zaczął wchodzić po schodach.
- A ty dokąd?!- wykrztusiłam zdziwiona. - Może łaskawie wyjaśnisz mi co to miało być? -
- Chcesz wiedzieć??!! Dobra!!! Przegrałem kurwa!!! Przepierdoliłem ponad dwa tysiące w pokera!!! Zadowolona??!!- stanął na środku pokoju i wrzeszczał ile sił w płucach opluwając sobie przy tym cały podbródek, po czym wbiegł po schodach i trzasnął drzwiami od swojego pokoju.
 Byłam w totalnym szoku. Nie tego się spodziewałam. Bezwładnie upadłam na ziemię obok kanapy i starałam się przetworzyć to, co przed chwilą usłyszałam. Czułam, jak zawartość żołądka podchodzi mi do gardła, a ja w ostatniej chwili powstrzymuję się, by nie zwrócić całego obiadu.
Przecież ani on ani ja nie mamy takich pieniędzy!

~~~

Minął tydzień. Liam jutro miał oddać przegrane pieniądze,  a my nie zebraliśmy nawet połowy.  Chodziłam rozkojarzona, często było mi zimno, dostawałam ataku drgawek. On gdy wracał z pracy zamykał się w pokoju i wychodził następnego dnia na sesje zdjęciowe. Ja zbywałam wszystkich znajomych, najlepszej przyjaciółce powiedziałam, że jestem chora i dam znać jak się pozbieram. W pewnym sensie to była prawda. Moja psychika rozpadała się na kawałki.
Wyciągnęłam kolejnego już papierosa. Zazwyczaj nie paliłam, sięgałam po nie tylko w sytuacjach skrajnego stresu.  Dzisiaj  zaczynałam już drugą paczkę... Otworzyłam okno i usiadłam na parapecie.  Chłód pobudził moje zmysły. Poranne Słońce delikatnie ogrzewało moją twarz. Po raz pierwszy od tamtego wieczoru poczułam się całkiem przyjemnie. Odchyliłam głowę do tylu i zamknęłam oczy.  Powieki piekły mnie od wypłakanych łez.
-KURWA!!!!- nagle rozległ się zwierzęcy ryk mojego brata,  a chwilę później odgłos tłuczonego szkła.  Zerwałam się z miejsca i pobiegłam  do jego pokoju. Zobaczyłam, że Liam siedzi na podłodze z głową między kolanami kołysząc się jak małe dziecko. Koło niego leżała rozbita lampa. Bez słowa podeszłam do niego i przytuliłam się do jego umięśnionego barku. 
- Dzwonił do mnie - wykrztusił, rytmicznie zaciskając pięści. 
- Kto?- zapytałam głupio.
- Malik. Powiedziałem mu, że nie mam takiej kwoty...- uniósł głowę, a w jego oczach zobaczyłam łzy. Co do cholery?! W gardle zrobiło mi się sucho, a w brzuchu poczułam nieprzyjemny ucisk. Przełknęłam głośno ślinę. - Nikiii... on..on chce ciebie..- wyjąkał i spuścił ponownie głowę.
CZEGO ON CHCE?!
-C-coo?- popatrzyłam na niego jak na wariata. Nie potrafiłam tego zrozumieć. Wstałam, jednak nogi odmówiły mi posłuszyeństwa i potykając się wylądowałam z powrotem na podłodze. Syknęłam. On chce mnie..ale dlaczego i po co?!
- Powiedział, że nie potrzebuje tych pieniędzy. W zamian mam mu wysłać numer twojego telefonu, reszty dowiesz się ty. Dał mi godzinę na zastanowienie.- podniósł kawałek szkła z podłogi i zaczął kreślić niebezpieczne linie na lewym nadgarstku.
- Dawaj to- wyrwałam mu odłamek z ręki i rzuciłam w kąt. Starałam się unormować swój oddech, miałam wrażenie, że brakuje mi tlenu. - A co jeśli tego nie zrobisz?- 
Nie musiał odpowiadać. Wystarczyło jedno spojrzenie, przepełnione strachem i bezsilnością.
- Wyślij go. Jak najszybciej. - nie miałam innego wyjścia, nie mogłam go stracić, był wszystkim co miałam.
- Nie ma mowy! - krzyknął. - Nie pozwolę na to ! To moje gówno i sam muszę je teraz posprzątać ! Nie dopuszczę do tego, żeby ci coś zrobił !- wstał i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego,że z całej siły zaciskam pięści zostawiając półokrągłe ślady na skórze. 
- Nie mamy wyjścia. On nie chce pieniędzy, zresztą nawet jeśli by je chciał i tak nie zdobędziemy takiej sumy do jutra. Hannah nie ma ani grosza, jej ojciec przepija wszystko. Twoi znajomi dali już ile mogli. To jedyne rozwiązanie...Daj mu ten numer. Teraz. - po raz pierwszy od tygodnia to ja zachowałam spokój. Byłam stanowcza i pewna. Zdawał sobie sprawę z tego, że mam rację. Nic innego nie mogliśmy zrobić. Puścił mnie i podszedł do biurka. Jeszcze raz na mnie spojrzał szukając potwierdzenia. Zachęcająco kiwnęłam głową, starając się mieć spokojną minę. Walczyłam z pragnieniem rzucenia się z krzykiem przez okno w nadziei, że tak wszystko się skończy.
Liam po chwili odłożył telefon. Odwróciłam się i wolnym krokiem  ruszyłam do swojego pokoju. Gdy zamknęłam drzwi, emocje wzięły górę. Łzy przerażenia popłynęły strumieniem, a ja sama bez sił opadłam na łóżko. Szlochałam w poduszkę jak małe dziecko, wymyślając coraz to gorsze scenariusze. Nie miałam nawet siły wstać po chusteczkę. 
Ciszę przerwał dźwięk sms-a. Wiedziałam od kogo jest zanim nawet sięgnęłam po komórkę. Długo się nie zastanawiał.

result-thumb

Żadnych szczegółów. Postawił mnie po prostu przed faktem dokonanym. 
____________________________________________________________

Jak się podoba? :)
Wiem, że trochę krótki, ale postanowiłam go podzielić na dwie części. W następnej będzie już tylko Zayn ^^
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem i czekam na następne :DD