Miśki dwa ogłoszenia przed rozdziałem:
- w środku pojawia się muzyka, odtwórzcie ją, wtedy będziecie mieć idealną atmosferę do tego fragmentu :)
- no i pojawia się niewinna scena +18 xD
Miłego czytania Skarby xx
____________________________________
Zatrzymaliśmy się pod domem Zayna. Chociaż określenie dom to poważne niedopowiedzenie w tej sytuacji. Patrząc na jego willę można było uznać, że mieszka w niej podstarzały milioner, a nie dwudziestoparoletni gangster. W ciszy podziwiałam szklany budynek i zadbany ogród. Czułam jak mój żołądek nieprzyjemnie się zaciska na samą myśl o tym co mnie tam czeka.
- Pamiętaj, żeby go nie prowokować. - Niall posłał mi blady uśmiech. - Jesteś zbyt niewinna na to wszystko- poklepał mnie uspokajająco po ramieniu. Jeżeli to w jakikolwiek sposób miało mnie pocieszyć to coś mu nie wyszło. Wręcz przeciwnie. Gdy zobaczyłam smutek w jego oczach, zapragnęłam błagać go by zawiózł mnie do domu. Nie, cholera, najlepiej na inny kontynent, bym wreszcie miała święty spokój i mogła zacząć życie od nowa. Chociaż...już raz próbowałam wszystkiego od początku i gdzie wylądowałam?
- Dzięki, naprawdę mi pomogłeś. - burknęłam. Nie chciałam, żeby te słowa zabrzmiały tak ostro. Skarciłam się w myślach, gdy zobaczyłam jak chłopak wykrzywia się skrzywdzony.
- Idź już - powiedział nie patrząc na mnie. Odpalił silnik dając mi znak, że rozmowa skończona.
- Nie idziesz ze mną? - spytałam spanikowana. W mojej głowie, aż kotłowało się od nadmiaru myśli. Niestety w większości negatywnych. Błagam, Niall, nie zostawiaj mnie z nim samej!!!
Chłopak pokręcił wolno głową. Po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz, który nie umknął jego uwadze.
- Zawsze jest lepiej, żeby ten kto wzbudza w nas strach, bał się nas bardziej*. Jesteś już tego naprawdę bliska. - powiedział, gdy wyskoczyłam z jego pick-up'a. Zszokowana popatrzyłam na niego czekając na wyjaśnienia, ale on tylko nachylił się by złapać klamkę i z nikłym uśmiechem zamknąć za mną drzwi. Odjechał zostawiając mnie samą z setką pytań, niepewną i przestraszoną. Przez chwilę stałam na chodniku zastanawiając się, czy jednak nie puścić się w dół ulicy biegiem, by złapać pierwszy-lepszy autobus.
- Weź się w garść do cholery - wyszeptałam próbując się w jakikolwiek sposób zmotywować. Na miękkich nogach podeszłam do furtki i zagryzając wargę nacisnęłam domofon. Czekałam, aż z urządzenia rozlegnie się głęboki głos Mulata, ale zamiast tego usłyszałam tylko piknięcie oznaczające, że mogę wejść na jego posesję.
Czekał na mnie. Szlag, on się mnie s p o d z i e w a ł ! Pewnie już zaplanował jakąś okrutną zemstę. Chociaż nawet nie wiem co ja takiego zrobiłam. Jednego mogłam być pewna. O ile wczoraj wybryk z Hazzą uszedł mi płazem, o tyle dzisiaj mam przerąbane po całości.
Zimny jesienny wiatr targał moimi włosami. Naciągnęłam na uszy puchaty kaptur mojego trochę za dużego płaszczyka, pragnąc choć trochę osłonić skostniałe uszy. Lekko pocierałam o siebie drżącymi dłońmi, a z każdym kolejnym krokiem bałam się coraz bardziej. Zadziwiające, że Zayn potrafił wywołać we mnie tak skrajne uczucia jak paniczny strach i bezgraniczne pożądanie. Czasami nawet jednocześnie.
Stanęłam przed szarymi drzwiami wejściowymi. Nerwowo pociągnęłam za materiał na mojej głowie próbując jak najbardziej zasłonić twarz. Tak jakby to miało mnie przed nim ochronić... Nerwowo przygryzając wargę podniosłam rękę, by nacisnąć dzwonek i tym samym przypieczętować swój marny los. Nie zdążyłam nawet musnąć metalowego przycisku, gdy drzwi otworzyły się, a ja odskoczyłam do tyłu, jak oparzona.
Zayn bez słowa odsunął się robiąc mi przejście, jakbym była co najmniej trzytonowym słoniem. Rzucając mu ukradkowe spojrzenia weszłam do środka próbując wywnioskować z jego miny, czy ma mordercze zamiary. Jednak on przywołał kamienną maskę, niewyrażającą najmniejszej emocji. Wciąż w kapturze na głowie, z rękami w kieszeniach i wzrokiem utkwionym w swoich stopachm podążyłam za nim do salonu. Między nami przez cały czas panowała złowroga cisza. Chłopak opadł na kanapę bacznie mi się przyglądając. Stałam na środku pokoju nie do końca wiedząc, jak mam się zachować. Jego natarczywe spojrzenie spowodowało, że na moje jeszcze chwilę temu zimne policzki wypełzł płomienny rumieniec, a ja nie potrafiłam go ukryć nawet za włosami opadającymi na twarz. Czułam, jak jego czekoladowe źrenice wypalają dziury w moim ciele powodując mętlik w mej głowie. Nie tego się spodziewałam. Przygotowywałam się, że na wejściu oberwę z lewego i prawego sierpowego, a później będzie się nade mną znęcał w różne wyrafinowane sposoby. Podobnie, jak moja matka...
Na samą myśl o niej moim ciałem wstrząsnął dreszcz, a ja zachwiałam się prawie tracąc równowagę. Niepewnie popatrzyłam na niego. Ani drgnął. Beznamiętny wyraz twarzy, brązowe oczy błądzące po mojej sylwetce i zaciśnięta szczęka. Żadnych emocji, uczuć, nic. Nic co wskazywałoby co może się zaraz wydarzyć.
- Zayn, o co ci chodzi do cholery?! - mój głos był niemal błagalny. Mogłam znieść wszystko, ale nie niepewność. Jego reakcja zupełnie mnie zaskoczyła. Znowu.
Brunet dosłownie zerwał się z sofy i podszedł do mnie pewnym krokiem. Z wytrzeszczonymi oczami obserwowałam każdy jego ruch, napinając mięśnie i szykując się na pierwszy cios. Nie zamierzałam walczyć, nie miałam z nim szans. Jednak on delikatnie odgarnął włosy z mojej twarzy, chwytając ją w swoje ciepłe i duże dłonie. Zmusił mnie do złączenia z nim wzroku. Wstrzymałam oddech stojąc przed nim jak słup soli. Nie byłam nawet w stanie wykrztusić pół słowa. Przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze, a cała krew odpłynęła mi z twarzy. Zacisnęłam pięści wbijając za długie już paznokcie w skórę, próbując się obudzić.
To nie dzieję się naprawdę. Jego usta wcale nie są coraz bliżej moich. Jego oczy wcale nie błyszczą jak stukaratowe złoto, a on wcale nie wygląda zabójczo z tym ledwo widzialnym zarostem.
Nie mogąc się ruszyć czekałam na to co będzie dalej. Poczułam jak łączy nasze usta. Miałam ochotę rozpłynąć się w dotyku jego miękkich i ciepłych warg. Boże, błagam niech on mnie tak całuje do końca życia. Jednak mimo nieziemskiej przyjemności płynącej z pocałunku i jego dłoni masujących mój kark nie odwzajemniłam gestu. Za wszelką cenę starałam się walczyć z pokusą rzucenia mu się na szyję i proszenia, żeby wziął mnie tu i teraz, nawet z tym kretyńskim kapturem na głowie. W końcu mój rozsądek wziął górę i odepchnęłam go od siebie. Niechętnie, ale z dobrze widoczną złością.
- Co ty odwalasz?! - krzyknęłam próbując opanować chęć rzucenia się z powrotem w jego ramiona. O dziwo chłopak wyglądał na speszonego. Spuścił wzrok, seksownie przygryzając wargę przez co wyrwało mi się przeciągłe westchnienie. Za co oczywiście natychmiast wymierzyłam sobie mentalnego policzka, gdy zobaczyłam jak uśmiecha się zadowolony.
- Wariuję chyba już - wyszeptał patrząc gdzieś w okno. Wyglądał na trochę zagubionego. Cholera jasna, a co się stało z groźnym gangsterem? - Gdzie byłaś? - jego twarz natychmiast stała się poważna, a głos beznamiętny. Nienawidziłam tych jego nagłych zmian humoru. Przez to nigdy nie potrafiłam przewidzieć jego reakcji i czułam się jak dziecko pozostawione samo przez rodziców na rollercoasterze.
- Chodziłam po mieście - to kłamstwo przyszło mi zaskakująco łatwo. Wydawało mi się, że byłam naprawdę przekonywująca. Zayn stał i przyglądał mi się przez chwilę dopóki po pokoju nie rozszedł się głośny bulgot mojego żołądka przypominający mi o tym, że dzisiaj nic nie jadłam. Na szczęście lata głodowania przyzwyczaiły mnie do tego i nie czułam się nawet specjalnie słaba. Mulat zmarszczył zaskoczony brwi, po czym roześmiał się donośnie. To była istna muzyka dla moich uszu. W dodatku wyglądał, jak młody bóg zesłany prosto z niebios. Aż dziwne, że na ten wspaniały widok nie zaczęłam się ślinić.
Bez słowa obrócił się na pięcie i wyszedł z salonu. Zdziwiona cichutko podążyłam za nim do kuchni. Stanęłam na progu i przyglądałam mu się krzątającemu się między szafkami. Każdy jego ruch był perfekcyjny, a mnie zapierało dech w piersiach, gdy widziałam jak ukazują się jego napięte mięśnie pod obcisłą koszulką.
- Smacznego - postawił na blacie parującą miskę uśmiechając się zachęcająco. Speszyłam się, lekko się rumieniąc.
- Ale nie trzeba...nie jestem nawet głodna... - jak na złość z mojego brzucha ponownie zaczęło wydobywać się donośne burczenie, zaprzeczając moim słowom.
- Czyżby? - wyszczerzył się wrednie, na co wywróciłam tylko oczami. Podeszłam do blatu i usiadłam na stołku barowym wdychając przyjemny zapach. Niepewnie chwyciłam łyżkę i drżącą ręką podniosłam ją do ust. Mmmm, pycha!
Przyjemna, ciepła ciecz rozlała się po moim podniebieniu. Dopiero teraz tak naprawdę poczułam głód. Jednak pod wpływem intensywnego spojrzenia bruneta robiłam się coraz bardziej zawstydzona. W końcu niechętnie odsunęłam od siebie prawie pełną miskę zupy jarzynowej.
- Nie smakuje ci? - spytał urażony.
- Przestań się na mnie gapić - wypaliłam patrząc w marmurowy blat. Niestety, moje chore dzieciństwo zostawiło na mnie piętno, które często nie pozwalało mi funkcjonować w normalnych sytuacjach.
- Och, przepraszam - wyszeptał rozumiejąc o co mi chodzi. Gdy stanął do mnie tyłem wpatrując się w okno ponownie zaczęłam jeść. Czułam się jak kompletna kretynka, ale nie potrafiłam nic na to poradzić. W ciszy opróżniłam miskę i już miałam podziękować, gdy Zayn mnie uprzedził.
- Mój ojciec był gangsterem. Mówiłem ci. - spuścił głowę, a ręce oparł na blacie. Wciąż stał do mnie tyłem przez co nie widziałam wyrazu jego twarzy. Siedziałam nieruchomo bojąc się, że każdy najmniejszy szelest może zniszczyć tę chwilę. - Mieszkaliśmy w wielkim domu, nigdy niczego mi nie brakowało. Można by powiedzieć, że wiodłem beztroskie życie, nie licząc oczywiście szkolenia, które ojciec mi serwował. Ale z upływem lat przyzwyczaiłem się do tego, stało się to dla mnie właściwie codziennością. Matka od początku sprzeciwiała się temu, bojąc się, że nie wytrzymam psychicznie i zwariuję. Ale ja byłem silny. Niszczyło mnie to, ale chciałem udowodnić ojcu, że jestem coś wart, że jestem tak idealny jak moja siostra, która była jego oczkiem w głowie. Kochał ją tak mocno, jak ja. Może dlatego, że miała naprawdę niesamowity charakter. W każdym razie i on i ja dalibyśmy się poćwiartować za nią. Byłem wtedy w liceum. Waliyha chorowała od dłuższego czasu. Pamiętam ten dzień jak dziś. Piękna, słoneczna wiosna. Ojciec przeprowadzał, jak to zwykł nazywać ,,gruby interes". Oczywiście wszyscy wiedzieliśmy czym się zajmował, ale żadne z nas nie było na tyle odważne by poprosić go o normalne życie. Za długo w tym tkwiliśmy. Tego dnia wróciłem po lekcjach i pierwsze, co mnie zaskoczyło to złowroga cisza. W domu zawsze grał telewizor, muzyka lub po prostu rozchodził się gwar rozmów. Zdenerwowany obszedłem całą willę i nie zastałem nic niespotykanego. Powierzchowny porządek i trochę walających się bez ładu rzeczy moich i mojej siostry. Jak co dzień. Na koniec została mi sypialnia rodziców. Przez cały czas towarzyszyła mi złowroga cisza, a ja po prostu wiedziałem, że coś się stało. Otworzyłem drzwi..i.. - głos mu się załamał. Usiadł na podłodze chowając twarz w dłoniach. Patrzyłam się na niego w osłupieniu z otwartymi ustami, nie będąc w stanie zareagować. Wziął kilka głębokich oddechów i kontynuował.
- Wszystko we krwi. Ciało ojca leżało zmasakrowane w wannie, a biała dotychczas łazienka cała była w czerwonych plamach. Nie wiem czy mogę powiedzieć, że go kochałem. Na pewno nie darzyłem go uczuciem jakim normalnie darzy syn ojca. Był dla mnie ważny, a ten widok zostanie ze mną do końca życia. Powstrzymując odruch wymiotny wycofałem się z powrotem do zakrwawionej sypialni i wtedy zobaczyłem matkę. Zimną, z niemym krzykiem wymalowanym na twarzy. Całe ciało miała pocięte, a w dodatku wygięte w nienaturalnej pozycji. Jak się później dowiedziałem, została też zgwałcona. Z wrzaskiem wybiegłem z tego koszmaru ponownie przeszukując dom. Nigdzie nie było Wali. Do dzisiaj jej nie znalazłem. Wiem tylko, że gdy katowali moich rodziców, nie było jej w domu. Tyle dowiedziałem się z kartki leżącej przy ciele matki. Przeżyłem bym ,,wszem i wobec rozgłaszał, że z nimi się nie zadziera". Te wszystkie dziewczyny w pokoju na piętrze...Każdą sprawdziłem czy nie jest moją siostrą. Jednak od sześciu lat nie dane było mi jej więcej zobaczyć. Straciłem ją, straciłem moją siostrzyczkę i boję się, że już nigdy nie wezmę ją w ramiona - zakończył słabym głosem. Po raz pierwszy miałam wrażenie, że jest słaby i kruchy. Wyglądał, jakby właśnie przeszedł załamanie nerwowe, a w dodatku jego ciałem wstrząsały lekkie dreszcze. Nie wahając się ani chwili podbiegłam do niego i padłam przy nim na kolana. Po drodze zrzuciłam z siebie kurtkę, ciskając nią gdzieś w kąt.
- Zayn...nie wiem, jak to jest, gdy ktoś w tak brutalny sposób zabiera ci całą rodzinę. Ale wiem, jak to jest gdy ktoś kto miał cie kochać, każdego dnia niszczy cie coraz bardziej, więc domyślam się co czujesz - odsunęłam mu ręce i wzięłam jego twarz w dłonie, delikatnie gładząc policzki. - Cieszę się, że mi powiedziałeś...Teraz rozumiem znacznie więcej - nie odrywałam wzroku od jego oczu. Pięknych, czekoladowych, ale jakże smutnych w tej chwili. Już nie błyszczały tak jak chwilę temu. Postanowiłam zrobić wszystko, by choć na sekundę przywrócić te urocze iskierki.
Wpatrywaliśmy się w siebie, aż w końcu nachyliłam się i złączyłam nasze usta. Już nawet nie bałam się odrzucenia, chciałam tylko, żeby poczuł się lepiej. Z początku niewinny i delikatny pocałunek przerodził się w coś zachłannego, wręcz zaborczego. Nasze języki szalały, a my sapaliśmy jakbyśmy właśnie przebiegli maraton. Wplotłam dłonie w jego włosy delikatnie ciągnąc za dłuższe kosmyki. Zareagował gardłowym mruknięciem, które jeszcze bardziej mnie nakręciło. Pragnęłam czuć go dosłownie wszędzie. Przyciągnął mnie bliżej do siebie, całując moją szyję i twarz. Powoli wsuwał ręce pod moją szarą koszulkę, aż w końcu całkowicie mnie jej pozbawił. Nie wiem, dlaczego pozwoliłam mu na to. Tak samo nie wiem, dlaczego czułam jak po moim ciele rozlewa się żar, a ja dosłownie wariuję pod wpływem jego dotyku.
Chłopak dźwignął się stając na równe nogi i podnosząc mnie z ziemi. Uniosłam pytająco brwi, bojąc się, że znów zrobiłam coś nie tak. Odpowiedział mi tylko namiętnym pocałunkiem, na który mruknęłam z aprobatą. Nie odrywając swoich warg od mojego ciała zaniósł mnie do swojej sypialni i dosłownie rzucił mną na łóżko. Zabolało, ale w tej chwili było mi to obojętne. Wyciągnęłam w jego kierunku ramiona, prosząc by znów mnie dotknął. Uśmiechnął się zadowolony i położył się na mnie, ręką gładząc mój nagi brzuch i podszczypując skórę. Jęknęłam i przyciągnęłam go do siebie, by delikatnie ugryźć go w szyję. Mruknął sięgając zapięcia mojego stanika, by się go pozbyć. Nim zdążyłam zaprotestować moje piersi zostały odkryte, a biustonosz poniewierał się gdzieś po podłodze. Spięłam się świadoma kliku blizn na moim biuście. Zayn natychmiast to wyczuł i przyglądając się mojej twarzy zaczął kreślić kółka na mojej nagie skórze.
- Nie denerwuj się. Są piękne - wyszeptał przygryzając płatek mojego ucha. Z przyjemności wbiłam paznokcie w jego plecy. On jednak sunął w dół, pozostawiając po sobie wilgotną ścieżkę. Zatrzymał się przy mojej piersi i patrząc mi w oczy zaczął ją całować, w tym samym czasie drugą masując wolną ręką. Wygięłam się w łuk, gdy zębami chwycił mój sutek i lekko go przygryzł.
- Z-Zayn - zawyłam, przyciskając jego głowę do siebie. Nowe dla mnie uczucie w podbrzuszu powodowało, że dosłownie traciłam głowę, a on wcale mi nie pomagał w dojściu do siebie. Mulat oderwał się ode mnie zostawiając mnie na chwilę dyszącą i rozpaloną, po czym zwinnym ruchem pozbył się koszulki i spodni. Na widok jego idealnego, wytatuowanego ciała zaparło mi dech w piersiach. Ponownie wziął mnie w ramiona, a nasze rozgrzane ciała przyjemnie ocierały się o siebie. Oplotłam go nogami w pasie, czując jego twardość na swoim udzie. Opuszkami palców dotykałam każdego jego tatuażu pragnąc poznać jego historię. Chłopak gładził przez chwilę moje plecy, po czym chwycił za pasek moich jeansów próbując go rozpiąć.
Zesztywniałam. Wiedziałam, że nie jestem jeszcze na to gotowa. Nie chciałam go urazić, ale nie mogłam tego teraz zrobić.
- Zayn. Nie, proszę - odepchnęłam jego dłoń. Wyglądał jakby właśnie próbował zrozumieć sens moich słów. W końcu jego twarz wykrzywiła się w nieprzyjemnym wyrazie niezadowolenia, ale nie naciskał. Odsunął się ode mnie patrząc nadal z pożądaniem na moje nagie piersi. Zawstydzona próbowałam zakryć je ręką, ale złapał ją i odsunął, uśmiechając się nagle.
- Dlaczego? - zapytał muskając moje sutki. Oszałamiająca przyjemność rozlewała się po moim ciele uniemożliwiając mi logiczne myślenie. Dobrze wiedział co robi.
- Nie teraz. Po prostu..nie czuję się na siłach - wyjąkałam starając się brzmieć przekonywująco. Jednak wydostające się z moich ust westchnienia znacznie mi to utrudniały.
- Nie powiem ci, że cie rozumiem, kiedy dosłownie mam ochotę zedrzeć z ciebie te pieprzone spodnie i wziąć cię jak najszybciej, żebyś wyła moje imię z zadowolenia - burknął podnosząc się z łóżka. Poczułam jak robię się cała czerwona.
- Gdzie idziesz? - cholera jasna, znowu wszystko spaprałam. Ogarnęły mnie wyrzuty sumienia, przez co miałam ochotę ubrać się i uciec gdzie pieprz rośnie.
- Muszę sobie ulżyć. Chyba, że zmieniłaś zdanie, wolałbym żebyś zrobiła to ty - uśmiechnął się wrednie, a widząc moją minę wzruszył tylko z rezygnacją ramionami i rzucił na odchodnym - Zaraz wrócę. Nawet nie próbuj się ubierać. - odwrócił się, a ja zmieszana podziwiałam jego umięśnione plecy, na których odznaczały się czerwone zadrapania po moich paznokciach.
___________________________________________________________
I jak się podoba? Z tego rozdziału jestem zadowolona :D
Postanowiłam trochę przybliżyć Wam historię Zayna, wiem, że troszkę czekałyście, ale chyba było warto, prawda? ^^
Jeśli spodziewałyście się jakiejś ostrzejszej sceny +18 to przepraszam, ale jeszcze troszkę musicie poczekać xD
Ten rozdział był generalnie słodki i kochany, ale później nie będzie już różowo xd
Tyle ode mnie, nie przynudzam. Kocham Was bardzo, jesteście wspaniałe ! <3
15 komentarzy = nowy rozdział :) czyli jak zawsze, ale idzie to Wam wspaniale i tak trzymajcie, bo dzięki temu dalej kontynuuję to ff :D
- Zayn...nie wiem, jak to jest, gdy ktoś w tak brutalny sposób zabiera ci całą rodzinę. Ale wiem, jak to jest gdy ktoś kto miał cie kochać, każdego dnia niszczy cie coraz bardziej, więc domyślam się co czujesz - odsunęłam mu ręce i wzięłam jego twarz w dłonie, delikatnie gładząc policzki. - Cieszę się, że mi powiedziałeś...Teraz rozumiem znacznie więcej - nie odrywałam wzroku od jego oczu. Pięknych, czekoladowych, ale jakże smutnych w tej chwili. Już nie błyszczały tak jak chwilę temu. Postanowiłam zrobić wszystko, by choć na sekundę przywrócić te urocze iskierki.
Wpatrywaliśmy się w siebie, aż w końcu nachyliłam się i złączyłam nasze usta. Już nawet nie bałam się odrzucenia, chciałam tylko, żeby poczuł się lepiej. Z początku niewinny i delikatny pocałunek przerodził się w coś zachłannego, wręcz zaborczego. Nasze języki szalały, a my sapaliśmy jakbyśmy właśnie przebiegli maraton. Wplotłam dłonie w jego włosy delikatnie ciągnąc za dłuższe kosmyki. Zareagował gardłowym mruknięciem, które jeszcze bardziej mnie nakręciło. Pragnęłam czuć go dosłownie wszędzie. Przyciągnął mnie bliżej do siebie, całując moją szyję i twarz. Powoli wsuwał ręce pod moją szarą koszulkę, aż w końcu całkowicie mnie jej pozbawił. Nie wiem, dlaczego pozwoliłam mu na to. Tak samo nie wiem, dlaczego czułam jak po moim ciele rozlewa się żar, a ja dosłownie wariuję pod wpływem jego dotyku.
Chłopak dźwignął się stając na równe nogi i podnosząc mnie z ziemi. Uniosłam pytająco brwi, bojąc się, że znów zrobiłam coś nie tak. Odpowiedział mi tylko namiętnym pocałunkiem, na który mruknęłam z aprobatą. Nie odrywając swoich warg od mojego ciała zaniósł mnie do swojej sypialni i dosłownie rzucił mną na łóżko. Zabolało, ale w tej chwili było mi to obojętne. Wyciągnęłam w jego kierunku ramiona, prosząc by znów mnie dotknął. Uśmiechnął się zadowolony i położył się na mnie, ręką gładząc mój nagi brzuch i podszczypując skórę. Jęknęłam i przyciągnęłam go do siebie, by delikatnie ugryźć go w szyję. Mruknął sięgając zapięcia mojego stanika, by się go pozbyć. Nim zdążyłam zaprotestować moje piersi zostały odkryte, a biustonosz poniewierał się gdzieś po podłodze. Spięłam się świadoma kliku blizn na moim biuście. Zayn natychmiast to wyczuł i przyglądając się mojej twarzy zaczął kreślić kółka na mojej nagie skórze.
- Nie denerwuj się. Są piękne - wyszeptał przygryzając płatek mojego ucha. Z przyjemności wbiłam paznokcie w jego plecy. On jednak sunął w dół, pozostawiając po sobie wilgotną ścieżkę. Zatrzymał się przy mojej piersi i patrząc mi w oczy zaczął ją całować, w tym samym czasie drugą masując wolną ręką. Wygięłam się w łuk, gdy zębami chwycił mój sutek i lekko go przygryzł.
- Z-Zayn - zawyłam, przyciskając jego głowę do siebie. Nowe dla mnie uczucie w podbrzuszu powodowało, że dosłownie traciłam głowę, a on wcale mi nie pomagał w dojściu do siebie. Mulat oderwał się ode mnie zostawiając mnie na chwilę dyszącą i rozpaloną, po czym zwinnym ruchem pozbył się koszulki i spodni. Na widok jego idealnego, wytatuowanego ciała zaparło mi dech w piersiach. Ponownie wziął mnie w ramiona, a nasze rozgrzane ciała przyjemnie ocierały się o siebie. Oplotłam go nogami w pasie, czując jego twardość na swoim udzie. Opuszkami palców dotykałam każdego jego tatuażu pragnąc poznać jego historię. Chłopak gładził przez chwilę moje plecy, po czym chwycił za pasek moich jeansów próbując go rozpiąć.
Zesztywniałam. Wiedziałam, że nie jestem jeszcze na to gotowa. Nie chciałam go urazić, ale nie mogłam tego teraz zrobić.
- Zayn. Nie, proszę - odepchnęłam jego dłoń. Wyglądał jakby właśnie próbował zrozumieć sens moich słów. W końcu jego twarz wykrzywiła się w nieprzyjemnym wyrazie niezadowolenia, ale nie naciskał. Odsunął się ode mnie patrząc nadal z pożądaniem na moje nagie piersi. Zawstydzona próbowałam zakryć je ręką, ale złapał ją i odsunął, uśmiechając się nagle.
- Dlaczego? - zapytał muskając moje sutki. Oszałamiająca przyjemność rozlewała się po moim ciele uniemożliwiając mi logiczne myślenie. Dobrze wiedział co robi.
- Nie teraz. Po prostu..nie czuję się na siłach - wyjąkałam starając się brzmieć przekonywująco. Jednak wydostające się z moich ust westchnienia znacznie mi to utrudniały.
- Nie powiem ci, że cie rozumiem, kiedy dosłownie mam ochotę zedrzeć z ciebie te pieprzone spodnie i wziąć cię jak najszybciej, żebyś wyła moje imię z zadowolenia - burknął podnosząc się z łóżka. Poczułam jak robię się cała czerwona.
- Gdzie idziesz? - cholera jasna, znowu wszystko spaprałam. Ogarnęły mnie wyrzuty sumienia, przez co miałam ochotę ubrać się i uciec gdzie pieprz rośnie.
- Muszę sobie ulżyć. Chyba, że zmieniłaś zdanie, wolałbym żebyś zrobiła to ty - uśmiechnął się wrednie, a widząc moją minę wzruszył tylko z rezygnacją ramionami i rzucił na odchodnym - Zaraz wrócę. Nawet nie próbuj się ubierać. - odwrócił się, a ja zmieszana podziwiałam jego umięśnione plecy, na których odznaczały się czerwone zadrapania po moich paznokciach.
___________________________________________________________
I jak się podoba? Z tego rozdziału jestem zadowolona :D
Postanowiłam trochę przybliżyć Wam historię Zayna, wiem, że troszkę czekałyście, ale chyba było warto, prawda? ^^
Jeśli spodziewałyście się jakiejś ostrzejszej sceny +18 to przepraszam, ale jeszcze troszkę musicie poczekać xD
Ten rozdział był generalnie słodki i kochany, ale później nie będzie już różowo xd
Tyle ode mnie, nie przynudzam. Kocham Was bardzo, jesteście wspaniałe ! <3
15 komentarzy = nowy rozdział :) czyli jak zawsze, ale idzie to Wam wspaniale i tak trzymajcie, bo dzięki temu dalej kontynuuję to ff :D