środa, 5 marca 2014

Rozdział 3




Czekam na Wasze opinie, reszta ode mnie pod rozdziałem :*
Miłej lektury! 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
______________________________________________




Uspokój się. Opanuj się. Nie denerwuj się. Daj spokój.

Za wszelką cenę próbowałam zachować resztki rozsądku. Dziewiętnasta zbliżała się nieuchronnie. Liam nieświadomy tego, co mnie przez niego dzisiaj czeka, pojechał na sesję zdjęciową. Pewnie teraz pozuje z jakąś cholernie chudą małolatą, którą za jakiś czas zaciągnie do łóżka.
Zostało mi pół godziny, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Chodziłam po schodach w górę i w dół, nie mogąc usiedzieć na miejscu. Przerażał mnie fakt, że będę musiała spłacić dług brata swoim ciałem. Na samą myśl robiło mi się niedobrze, więc jak się będę czuć, gdy wrócę?
Na sobie ciągle miałam zwykły dres. Ubrania jakiś czas temu wyrzuciłam z szafy na łóżko, jednak po chwili zostawiłam cały ten bałagan. Co miałam wybrać, skoro nawet nie raczył mnie poinformować co planuje?
W końcu nerwy mi puściły. Jak oparzona pobiegłam do łazienki. Zrobiłam szybki, lekki makijaż. Jakakolwiek próba ułożenia moich czekoladowych loków była bezsensowna, więc po prostu je rozpuściłam.

Dzwonek. Cholera by to, jestem w dresie !  Co teraz?!

No cóż, specjalnego wyjścia nie miałam. Wyprostowałam się i pewnym krokiem podeszłam do drzwi. A niech to! Punktualny co do minuty. Nonszalancko opierał się o framugę uśmiechając się pod nosem. Wyglądał, jakby go dopiero co ściągnęli z okładki magazynu o modzie. Lepiej nawet niż mój brat poprawiony w photoshopie. A cały ubrany na czarno sprawiał wrażenie jeszcze bardziej niebezpiecznego. Nie wiem, jak to się stało, że matka natura pozwoliła stworzyć kogoś równie idealnego.
Mój zachwyt szybko minął, gdy zobaczyłam jak uśmiech znika z jego twarzy, czekoladowe oczy robią się ciemne jak noc, a on zaciska szczękę i marszczy złowieszczo brwi. Powitanie go w szarej, workowatej bluzie i granatowych dopasowanych spodniach ze ściągaczami nie było najlepszym pomysłem jak widać. 
Gdy spojrzałam w jego oczy przez moje ciało przebiegł nieprzyjemny dreszcz, a mi totalnie odbiło. Pod wpływem jakiegoś szatańskiego impulsu zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem prawie go nokautując. Dopiero, gdy usłyszałam stłumione, ale jakże siarczyste przekleństwo zdałam sobie sprawę z tego co zrobiłam.

Igram z ogniem...i życiem Liama!

-Co ty odpierdalasz?!- wściekły wparował do środka. Z całej siły trzasnął drzwiami. O dziwo nie wyleciały z zawiasów. Moje serce oszalało, a krew zaszumiała w uszach. Gdyby jego spojrzenie mogło zabijać, już dawno leżałabym martwa. Jego przystojną twarz wykrzywiła niepohamowana złość. Nie byłam w stanie wymyślić żadnej logicznej odpowiedzi. Stałam na wprost niego i trzęsłam się jak galareta, oddychając jak ryba wyciągnięta z wody. Wydawało mi się, że zaraz rzuci się na mnie i rozszarpie niczym żądny krwi rottweiler.Krzyknęłam gdy podszedł do mnie i chwycił za kołnierz bluzy. 

Udusi mnie, to koniec. Liam, przepraszam, że jestem taką kretynką...

Poczułam jak jego dłoń muska moją szyję. Zacisnął zęby i napiął mięśnie. Zamknęłam oczy, żegnając się z życiem i prosząc o szybką śmierć. Ku mojemu zdziwieniu jego palce nie otoczyły mojej krtani napierając i odbierając mi życiodajny tlen. Zamiast tego usłyszałam trzask rozrywanego materiału. Zdumiona mrugnęłam kilka razy. Stał kilka kroków ode mnie najwyraźniej rozbawiony zaistniałą sytuacją. Cała złość nagle wyparowała. W mojej głowie panował kompletny mętlik. Spojrzałam w dół i pisnęłam zszokowana. Zniszczył mi ulubioną bluzę ! Do tego bezceremonialnie gapił się na mój nagi brzuch i skąpy, koronkowy stanik. Poczułam, jak twarz zaczyna mnie palić,a w ustach zrobiło się sucho ze wstydu. Osłoniłam się od jego natarczywego spojrzenia.  Rozśmiał się. Dupek. Bez słowa wszedł po schodach i wparował do mojego pokoju. Oniemiała poszłam za nim. Zastałam go grzebiącego w moich ubraniach, robiącego przy tym jeszcze większy bałagan niż ja. 
-Masz jakąś sukienkę do cholery?!- rzucił na podłogę kolejną parę spodni. Jeśli chodzi o kolory specjalnego wyboru nie miał. Tylko czerń, bieli i szarość.
-Nie- skłamałam modląc się by nie znalazł tej kretyńskiej, obcisłej sukienki Hannah.
- A jednak!- ucieszył się, gdy wyciągnął krótki, grafitowy strzępek materiału.
-Yyyy..ja nie mogę..to mojej przyjaciółki..i ona..yy..ona mnie zabije, jeśli coś jej się stanie..- zrobiłam słodkie oczka i minę pod tytułem ,,Błagam, daruj mi!".
- Sparks- jego ton nagle zrobił się stanowczy. Zaskakiwały mnie jego wahania nastrojów. Jedno złe słowo i mogłeś być martwy, chociaż sekundę wcześniej śmialiście się do rozpuku. -Ubieraj się, jesteśmy już spóźnieni.- obszedł mnie dookoła i oparł się o drzwi. Spojrzałam na niego znacząco. Stał niewzruszony powstrzymując uśmiech.
-Wyjdź.- mruknęłam zirytowana. Nie pomogło, nie ruszył się ani o centymetr. - Jak chcesz. Możemy tu tak stać.- buntowniczo skrzyżowałam ramiona na piersi, przytrzymując tym samym poły bluzy.
Zaraz znalazł się przy mnie znów z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Stanął za mną, a ja poczułam jego oddech na szyi. Cała zesztywniałam. Bałam się go.
Nagle moje spodnie zjechały w dół. Wydałam z siebie zduszony krzyk. Odruchowo puściłam bluzę i schyliłam się by naciągnąć je z powrotem tym samym wypinając się w jego stronę.
-Pięknie..-wyszeptał. Zrobiłam się cała czerwona. Dawno nie czułam się tak zażenowana.
-Wynoś się.- warknęłam nie odwracając się nawet w jego stronę. Myślałam, że rzucę się na niego i będę go okładać pięściami,aż do utraty tchu.
-Masz pięć minut.- zatrzasnął za sobą drzwi.

Nienawidzę go! Nie znoszę tego jak mnie traktuje! Nie cierpię za to, że w tak bezczelny sposób wykorzystuje!

Opanowując negatywne emocje, zrzuciłam z siebie resztki ubrania i wcisnęłam się w kusą sukienkę. Miałam wrażenie, że jestem kompletnie goła. Z trudem powstrzymałam się, żeby nie ubrać zamiast cienkich rajstop zwykłych jeansów zakrywających mój ledwo osłonięty tyłek. Nie chcąc go więcej denerwować zbiegłam po schodach, prawie potykając się o własne nogi.  W biegu  ubrałam płaszcz oraz botki i wyszłam przed dom.
Siedział na schodach i palił papierosa. Skórzana kurtka opinała jego szerokie barki. Ciemne, postawione na żelu włosy błyszczały w świetle latarni ulicznej, a on rytmicznie uderzał palcami o drewniany filar. Stanęłam w pół kroku. Robił naprawdę wspaniałe wrażenie.
-Szkoda, że taka z ciebie cnotka. Wyglądasz dużo lepiej bez tego wszystkiego.- obrócił się nagle i zlustrował mnie wzrokiem od góry do dołu. Nie wiedziałam, czy uznać to za komplement. Zresztą nie miało to najmniejszego znaczenia i tak przypominałam dorodnego buraka. Roześmiał się, gdy zobaczył moją minę i ruszył w stronę podjazdu. Szłam obok niego, jak szalona obciągając uparcie podjeżdżająca do góry sukienkę.
-Przestań.-burknął. Odbiłam się od jego torsu, gdy znienacka stanął przede mną. Złapał mnie za nadgarstki chroniąc przed upadkiem. Zdezorientowana mrugnęłam kilkakrotnie. Był co najmniej o głowę wyższy. Ścisnął moje ręce, tak że nie mogłam nimi ruszyć.
-Nie ruszaj się.- wolną ręką wyciągnął skrawek materiału z kieszeni spodni. Kompletnie już zgłupiałam.

Chyba nie chce mnie związać?!?!?

Przyciągnął mnie do siebie. Patrząc na to z boku, można byłoby uznać, że jesteśmy najzwyklejszą w świecie, macającą się parą. Przyłożył materiał do moich oczu.
-Nie!-próbowałam się wyrwać,ale jedyne co mogłam zrobić to jak szalona kręcić głową. Nogi miałam unieruchomione przez jego łydkę przyciskającą je do jego uda. 
-Powiedziałem N-I-E  R-U-S-Z-A-J  S-I-Ę!- jego lodowaty ton natychmiast przywołał mnie do porządku. Bałam się jak cholera. Ten facet jest chory psychicznie! Wywiezie mnie gdzieś i Bóg jeden wie co zrobi! Chciałam wrzeszczeć ile sił w płucach, ale sparaliżował mnie strach, gdy zasłonił mi oczy. Byłam kompletnie ślepa.- Spróbuj tylko to zdjąć. - jego szczupłe palce zacisnęły się z niewyobrażalną siłą na moich nadgarstkach. 
-Boli-pisnęłam. Rozluźnił uścisk, ale gula w moim gardle nie ustąpiła. Jak gdyby nigdy nic, z nadzwyczajną delikatnością pomógł mi wsiąść do samochodu.

~~~~


Jeszcze chwila i zwymiotowałabym na deskę rozdzielczą. Jazda z nim upewniła mnie tylko w przekonaniu, że jest wariatem. A kiedy wyłączył silnik dziękowałam Bogu, że to nareszcie koniec. Przez chwilę nawet cieszyłam się, że nic nie widzę. Oszczędził mi choć trochę stresu.
Nie pozwolił mi wysiąść samej. Bez ostrzeżenia wziął mnie na ręce. Zdziwiłam się, gdy nie wykorzystał sytuacji, by złapać za mój tyłek. Mogłam się założyć, że to zrobi. Obiecałam sobie, że natychmiast po powrocie do domu, zacznę szukać nieruchomości w innym mieście byleby więcej nie spotkać psychola.

Wzrok odzyskałam dopiero gdy byliśmy na miejscu. Znajdowaliśmy się w ciasnym i średnio przyjemnym mieszkaniu. Panował półmrok (chociaż jak dla mnie było niesamowicie jasno), a wokół roztaczał się zapach tytoniu. 
-Malik! Co tak późno?!- wykrzyczał łysy facet, gdy weszliśmy do pokoju. Oprócz wielkiego okrągłego stołu i kliku krzeseł pomieszczenie było puste. Okna zasłonięte roletami potęgowały uczucie pustki.
Któryś z sześciu obecnych mężczyzn zagwizdał na mój widok. Moje serce załomotało z potworną siłą. Szarpnęłam w dół za końcówkę sukienki. Szybko się rozejrzałam. Byli przerażający. Obleśne wyrazy twarzy, rozbiegane oczy, u kilku krople potu na czole. Obiad podszedł mi do gardła. Odruchowo przysunęłam się do Zayna, prawie wczepiając się w jego ramię. 
- Mieliśmy małe komplikacje po drodze. Co się stało z resztą mebli?- odsunął mi krzesło koło faceta spoglądającego na mnie świńskimi oczkami, a sam usiadł obok. Podjechałam stołkiem do Zayna, wsuwając dłoń pod jego ramię, chcąc w ten sposób zapewnić sobie odrobinę względnego bezpieczeństwa. Zdecydowanie bardziej komfortowo czułam się obok niego.
-Przegrałem.- gospodarz roześmiał się gardłowo.- Wchodzisz?- wskazał na karty, które trzymał w  dłoni.
-Nie, na razie nie- objął mnie ramieniem i spojrzał ostrzegawczo na mojego sąsiada. Ten natychmiast odwrócił głowę i lekko przesunął się w przeciwną stronę. Wypuściłam wstrzymywane powietrze. Nie pomyślałabym, że jego dotyk okaże się tak uspakajający. Mężczyźni wdali się w rozmowę,a ja rozpaczliwie liczyłam mijające sekundy. 

Partia dobiegła końca,a Zayn po mimo prowadzonej rozmowy cały czas badawczo przyglądał się graczom.
- Gerard, przegrałeś już trzeci raz w tym tygodniu.- gospodarz podsunął mężczyźnie obok mnie duży nóż kuchenny. Dopiero teraz dostrzegłam na dłoni świńskich oczek liczne blizny. Przeraziłam się, gdy drżącą ręką podniósł ostrze. Zagryzł wargi,a na jego czole pojawiły się krople potu. Rozłożył palce na stole i zaczął rytmicznie wbijać narzędzie między nie. Chwilę później zachłysnął się, gdy trafił na jeden z członków. Krew popłynęła dużym strumieniem po drewnie.
- Kluczyki -niewzruszony rudzielec siedzący na wprost mnie wyciągnął rękę w jego stronę, na której spoczął pilot do samochodu. Wyszczerzył zadowolony zęby. 
Moje przerażenie sięgnęło chyba apogeum. Cała się trzęsłam i cicho zgrzytałam zębami. Zaczęłam pocierać uda, próbując się opanować. Spojrzałam na czerwoną ciecz przebijającą przez ścierkę i tylko silne ramię Zayna powstrzymało mnie przed upadkiem.
-Mi też rozdaj - chłopak wskazał na karty w dłoni łysego. Wytrzeszczyłam oczy, gdy Zayn wypił już trzecią szklankę whisky i wyciągnął rękę by sprawdzić, co mu się trafiło

.
Ta runda była niemiłosiernie długa. Dostawałam ataku paniki, gdy wyobrażałam sobie, jak mój "towarzysz" sam się okalecza, a potem wracamy na piechotę. Za nic nie potrafiłam opanować uczucia chłodu, które opanowało całe moje ciało, paraliżując je wraz ze strachem.
-Kurwa!- Zayn rzucił karty na stół i wściekle uderzył pięścią w stół. Podskoczyłam. 

Błagam, nie, błagam!!!

Gdy zobaczyłam nóż w jego dłoni, z moich ust wyrwał się przeciągły pisk.
-Pierwszy raz przegrałeś!- wydusił zdziwiony gospodarz.- Co stawiasz?- Malik kiwnął w moją stronę. - Jedno draśnięcie i jest moja. Trzydzieści uderzeń.- facet nawet nie ukrywał rozpierającej go radości. Był pewny, że wygrał. Popatrzyłam przerażona na Zayna. Nie zaszczycił mnie nawet wzruszeniem ramion. Chciałam go błagać by mnie stąd zabrał, mógł zrobić ze mną co chciał, niech tylko uwolni mnie z tego koszmaru! W akcie totalnej desperacji wstałam z krzesła i rzuciłam się w stronę wyjścia.
-Nawet nie próbuj- drogę zagrodził mi napakowany brunet.
-Sparks siadaj.- głos Zayna nie znosił sprzeciwu. Na miękkich nogach wróciłam na miejsce obok niego. Mój żołądek wykonał piruet i zawiązał się w supeł. Nawet nie byłam w stanie powiedzieć mu,żeby przestał mnie tak nazywać. Uniósł ostrze i w szalonym tempie wbijał je między swoje palce. Robił to chyba ze trzy razy szybciej niż jego poprzednik do tego przeplatając uderzenia między przypadkowymi członkami. Patrzyłam na jego zwinne ruchy jak zahipnotyzowana, jednocześnie oczami wyobraźni widząc nóż wbity w sam środek jego dłoni i łysielca dobierającego się do mojego ubrania. Już nawet nie ukrywałam szczękania zębami. Miałam wrażenie, że minęła wieczność, w której za wszelką cenę starałam się powstrzymać cisnące do oczu łzy, gdy on od niechcenia pchnął sztylet w stronę zszokowanego gospodarza. W pomieszczeniu zapanowała złowroga cisza.
-Czterdzieści wbić.- Zayn wstał. - Pięć tysięcy do jutra. - nachylił się, poklepał właściciela mieszkania po ramieniu i szybkim krokiem skierował się w stronę drzwi. Ja natomiast skamieniała siedziałam z otwartymi ustami, nie wierząc w to co się przed chwilą stało. - Rusz się do cholery - wrócił i pociągnął mnie za ramię. Posłusznie poszłam za nim.

Otrząsnęłam się z szoku dopiero gdy stojąc na klatce schodowej zobaczyłam jak wyciągnął z kieszeni przepaskę.
-Ty pieprzony psychopato!!!- przyłożyłam mu z całej siły w twarz. Pod wpływem nadal buzującej w moich żyłach adrenaliny, nie czekając na jego reakcję, skacząc po dwa stopnie w dół próbowałam uciec jak najdalej od tego bagna. Wybiegłam na ulicę i stanęłam jak wryta. Znajdowałam się w najgorszej dzielnicy miasta. Praktycznie nieubrane prostytutki  prezentowały swoje wątpliwe wdzięki. Kawałek dalej dwóch facetów okładało się pięściami, a obok zaś kilku nastolatków dawało sobie w żyłę. Wszędzie walały się puste butelki i worki ze śmieciami. Obskurne kamienice były do połowy wysokości pokryte wulgarnymi napisami i rysunkami. Zawlókł mnie do dzielnicy, w której nawet policja woli się nie pokazywać.
-Nadal uważasz, że szwendanie się samej tutaj to dobry pomysł?-  włoski na karku zjeżyły mi się na samą myśl, że stoi pół kroku za moimi plecami. Nie odpowiedziałam, przecież nie było takiej potrzeby. Ponownie związał mi oczy i wziął na ręce. Tym razem poddałam się bez najmniejszego oporu.

____________________________________________________

Hej Kochane ! 
Już sama nie wiem, który raz poprawiam ten rozdział, ciągle coś mi nie pasuje :(
Mam co do niego mieszane uczucia, raz mi się podoba, a raz mam ochotę go w ogóle nie publikować :/
Jak widzicie zmieniłam szablon :D Tylko, kurczę szukałam czegoś mrocznego, pasowałoby mi to do opowiadania...nie znalazłaby się jakaś dobra duszyczka, która zechciałaby mi w tej kwestii pomóc? :>
Jeżeli kogoś lub coś ostatnio zaniedbałam to bardzo przepraszam, ale mam mega dużo nauki ostatnio :c

Jeśli ktoś chciałby być informowany to zostawiajcie swoje username w komentarzach, ja niedługo dodam nową zakładkę ^^

xxxxx

Niki


10 komentarzy:

  1. jeju to jest suuper *.* najlepszy blog <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ŚWIETNE , :-) bardzo mi się podobało , pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. WoW, genialny blog! Naprawdę masz talent do pisania. Bardzo mi się spodobało to ff. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Dodaj jak najszybciej! ♥
    Zapraszam do mnie ;)
    http://time-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe ♥ Uwielbiam ten blog ♥ Talenciara ☻ Przy okazji zapraszam do mnie ♥ http://opowiadanieonedirections.blogspot.com/ ♥ Mam nadzieję że będzie się podobało, może przeczytasz i skomentujesz ♥ Na prawdę bardzo mi na tym zależy ♥ Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymasz w napięciu ;) bardzo mi się spodobał ten rozdział i bardzo mnie cieszy, że zostawiłaś u mnie komentarz z namiarami na Ciebie ;)
    Chcę być informowana nie wiem czy informujesz przez tt, ale jeśli tak to poproszę: @McAmyTry lub http://niallanddemi.blogspot.com/ ;)

    XOXO
    Amy

    OdpowiedzUsuń
  6. http://harryclosetodeath.blogspot.com/ zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  7. wow, wow, wow !
    Rozdział pełen emocji! Tyle się działo :o
    Masz taki oryginalny pomysł na tego bloga, naprawdę nigdy nic takiego nie czytałam i jestem zachwycona.
    Zaciskałam mocno pięści, kiedy Zayn wariował z tym nożem, na szczęście Niki obeszła się od nieprzyjemności. W ogóle strasznie polubiłam główną bohaterkę :)
    Czekam już by się dowiedzieć co wymyślił nasz straszliwy i odważny Zayn Malik :D
    Pozdrawiam i życzę mnóstwo czasu i weny ! :)
    @xAgata_Sz

    W wolnej chwili zapraszam do mnie xx
    http://xiwanttobelovedbyyou.blogspot.com/
    http://envy-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Skoro on tym nożem tak szukał między palcami czterdzieści razy, to musi być w tym świetny <3
    Przyznam, że zaczyna mnie niebezpiecznie wciągać twoje ff. Podoba mi się to ;)
    Życzę weny i niecierpliwie czekam na następny rozdział.
    Zapraszam też do siebie babyfanfiction.blogspot.com xx

    OdpowiedzUsuń
  9. To jeden z najlepszych blogów, jakie kiedykolwiek czytałam <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Bad Zayn Malik ? Podoba mi się to ! Świetny :-D

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszego pisania - wiem, że warto :) To tylko kilka sekund, dla mnie bardzo ważnych, dlatego będę wdzięczna nawet za zwykłe czytam :)